Największe złoża miedzi w Europie

Minęło 60 lat od odkrycia złóż miedzi na Dolnym Śląsku.

Publikacja: 23.11.2017 22:30

Polscy naukowcy dokonali 60 lat temu odkrycia złóż miedzi. Niemcy badali tereny Dolnego Śląska pod koniec XIX wieku i w okresie międzywojennym. W 1939 roku podsumował je znany geolog Otto Eisentraut, stwierdzając, że na południowo-wschodniej części bloku przedsudeckiego nie ma złóż miedzi. Podobne stanowisko zajęli także inni niemieccy naukowcy.

Po wojnie terenami przedsudeckimi zajął się prof. Józef Zwierzycki. Badał cechsztyńską monoklinę przedsudecką, szukając soli potasowych. Wykonane w 1953 roku pomiary geofizyczne na linii Wrocław–Kłodawa oraz Głogów–Bolesławiec stały się podstawą dla profesora do przypuszczenia, że liczący 200 mln lat cechsztyn może być okruszcowany związkami miedzi.

Na zorganizowanej przez Centralny Urząd Geologiczny w lipcu 1954 roku naradzie prof. Zwierzycki zaproponował rozpoczęcie wierceń w rejonie Lubina. Rok później wskazał konkretnie rejon między Chocianowem i Lubinem i „na oko" określił złoża na około 180 km kw.

Zwierzycki przekonał do poszukiwań młodszego kolegę, Jan Wyżykowskiego. Zespół Państwowego Instytutu Geologicznego we Wrocławiu pod kierunkiem właśnie Wyżykowskiego przeprowadził od kwietnia do listopada 1955 roku wiercenia w Gromadce. Kolejne otwory (od maja 1955 do czerwca 1956 roku) zostały wykonane w Ruszowicach i Gaikach (we wrześniu 1955 roku).

Poważne awarie wiertnic uniemożliwiły sięgnięcie na zakładaną głębokość. Nie brakło także krytyki i możliwe, że przeważyłaby ona, gdyby nie uchwała Rady Ministrów z 17 grudnia 1955 roku, zobowiązująca Państwowy Instytut Geologiczny do odkrycia złóż miedzi, potrzebnych gospodarce narodowej i zbrojeniom.

Dopiero 23 marca 1957 roku w otworze w pobliżu Sieroszowic (oznaczonym Sieroszowice IG-1), na głębokości 656 m, wiertnicy napotkali miedzionośne margle. Pokład miał 2,3 m grubości i zawierał 1,4 proc. miedzi. Współpracownik Jana Wyżykowskiego, dr Andrzej Rydzewski, wspominał, że mimo tego odkrycia nadal władze nie wierzyły w możliwość występowania zdatnej dla ekonomicznego wydobycia rudy miedzi. W sierpniu 1957 roku naukowcy dotarli do miedzionośnego pokładu także w Lubinie, w otworze S-19. – Dopiero wtedy okazało się, że obszar perspektywiczny rozciąga się na długości aż 22 km – podkreśla Rydzewski.

Wyżykowski przedłożył dokumentację złoża 4 kwietnia 1959 roku. Wynikało z niej, że w monoklinie sudeckiej zalega ogromne i bogate złoże miedzi, które stawia Polskę na szóstym miejscu w świecie i pierwszym w Europie.

Program zagospodarowania złoża opracował zespół pracowników naukowych AGH pod kierunkiem prof. Bolesława Krupińskiego. Natomiast wstępny projekt budowy kopalni przypadł na powołane przez ministra przemysłu ciężkiego Franciszka Waniołkę 1 stycznia 1960 roku Zakłady Górnicze Lubin w budowie.

1 maja 1961 roku minister przekształcił przedsiębiorstwo ZG Lubin w budowie w Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi w Lubinie w budowie. Tego dnia zmarł prof. Zwierzycki.

Gdy po pięciu latach od zatwierdzenia dokumentacji górnicy wydobyli pierwsze tony rudy, rząd przyznał naukowcom zaangażowanym w odkrycie miedzionośnych obszarów Nagrodę Państwową I Stopnia, wręczoną w lipcu 1966 roku. Listę otwierał (i bardzo słusznie) dr Wyżykowski, nie było jednak na niej prof. Zwierzyckiego.

Uczeń prof. Zwierzyckiego, dzisiaj 84-letni prof. Michał Mierzejewski wyjaśnia, że w marcu 1953 roku Wrocław odwiedził radziecki uczony profesor Nikołaj I. Nikołajew, który zajmował się neotektoniką. Na wykładzie z trzymaną w dwóch palcach książką prof. Edwarda Passendorfera „Jak powstały Tatry" stwierdził: „Takie książeczki wydają polscy uczeni".

Zniewagi nie zdzierżył prof. Zwierzycki, stwierdzając: „Czy wy w Rosji coś publikujecie? Poza tym pokąd będziecie pisać w tym waszym kozim alfabecie, to nikt tego nie zrozumie". Żeby pognębić przeciwnika, dopytywał: „I czy w Doniecku wydobywacie węgiel w płachtach, czy już nauczyliście się go kruszyć?".

Następnego dnia rano gruchnęła wiadomość, że zmarł Stalin i nikt nie miał głowy do karania Zwierzyckiego. Wystąpienie zostało jednak zapamiętane przez władze, bo nazwisko profesora zniknęło z publikacji. Ostatecznie prof. Zwierzycki znalazł się na liście nagrodzonych na dziesiątym miejscu – po interwencji władz Uniwersytetu Wrocławskiego.

Największe złoża rudy odkryte w monoklinie przedsudeckiej eksploatowane są do dzisiaj. Zawierają nie tylko miedź, ale i srebro, a w mniejszych ilościach także cynk, ołów, kobalt, molibden, nikiel, selen, złoto i platynę. Udokumentowane zasoby rud miedzi w Polsce oceniane są przez KGHM na 3 mld ton, które zawierają 48 mln ton miedzi.

Polscy naukowcy dokonali 60 lat temu odkrycia złóż miedzi. Niemcy badali tereny Dolnego Śląska pod koniec XIX wieku i w okresie międzywojennym. W 1939 roku podsumował je znany geolog Otto Eisentraut, stwierdzając, że na południowo-wschodniej części bloku przedsudeckiego nie ma złóż miedzi. Podobne stanowisko zajęli także inni niemieccy naukowcy.

Po wojnie terenami przedsudeckimi zajął się prof. Józef Zwierzycki. Badał cechsztyńską monoklinę przedsudecką, szukając soli potasowych. Wykonane w 1953 roku pomiary geofizyczne na linii Wrocław–Kłodawa oraz Głogów–Bolesławiec stały się podstawą dla profesora do przypuszczenia, że liczący 200 mln lat cechsztyn może być okruszcowany związkami miedzi.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break