Rz: Opolszczyzna nie jest krainą mlekiem płynącą. W porównaniu z Podlasiem czy Warmią i Mazurami mleczarni za zachodzie Polski jest jak na lekarstwo. Łatwiej się państwu działa w takim otoczeniu?
Wilhelm Beker: Polska to mały obszar do handlu nabiałem, więc towar z wielkich mleczarni ze wschodu jest i u nas. My jesteśmy zakładem małym – przerabiamy 1,5 mln litrów mleka miesięcznie, podczas kiedy są mleczarnie, które przerabiają 3 mln l, ale dziennie. Zatrudniamy 50 osób, mamy 100 dostawców.
Dlatego robimy to, czego nie robią inni – znaleźliśmy swoją niszę rynkową i ona się bardzo dobrze sprawdza. Produkujemy tylko świeży nabiał – mleko, masło, twarogi, śmietankę i śmietanę, kefiry bez żadnych dodatków i utrwalania. To są produkty krótkoterminowe. Dbamy, by znalazły się w handlu o czasie i właściwie zostały wyeksponowane jako te, które są świeże i dlatego muszą być szybko użyte. Dlatego mamy własną dystrybucję i dowóz.
Produkujemy tylko pod zamówienia, nic na magazyn, bo jak powiedziałem, są to produkty o krótkich terminach przydatności. Przyznam, że popyt na nasz nabiał jest bardzo duży.
Skąd w ogóle wzięła się mleczarnia w Oleśnie i jak sobie radziła przez ostatnie 110 lat – w tym roku tyle właśnie „stuknęło" zakładowi.