Czekając na golfistę Małysza

Do Binowa jedzie się oddychać golfowym powietrzem. Stąd można wyruszyć po golfowe mistrzostwo świata amatorów. Na przykład do Kuala Lumpur.

Publikacja: 22.12.2017 09:00

Zachodniopomorskie pola golfowe stały się markowym produktem turystycznym regionu

Zachodniopomorskie pola golfowe stały się markowym produktem turystycznym regionu

Foto: materiały prasowe

Już od 18 lat dyrektor Binowo Park Golf Club Sławomir Piński wydaje późną jesienią dość podobny, przyjemny komunikat: reprezentacja polskich golfistów wzięła udział w wielkim finale World Amateur Golfers Championship (WAGC), największym wydarzeniu światowego golfa amatorskiego.

W tym roku pod koniec listopada też wydał i znów było czym się chwalić. Reprezentacja Polski zajęła w stolicy Malezji 11. miejsce (na 28 ekip), była trzecia wśród drużyn europejskich. Były też powody do radości indywidualnych – Wojciech Adamczyk zajął drugie miejsce w grupie handicapowej (11-15) turnieju mistrzowskiego, Agnieszka Sabaj wygrała w grupie handicapowej (26-30) turniej specjalny – Invitational. Taki jest urok tej rywalizacji – pani Agnieszka gra zaledwie od półtora roku i pierwszy raz wystartowała w zawodach międzynarodowych.

Od pomysłu do konkretów

Dla znających realia polskiego golfa sprzed kilkunastu lat takie informacje to miód na serce. W Binowie cieszą się szczególnie, bo to tutaj mieli pomysł na starty w WAGC. I od pomysłu przeszli do konkretów: organizacji ogólnopolskich eliminacji i finału krajowego.

Kiedyś były tu trochę dzikie, lecz malownicze jeziorka, liczne wzgórki i linia wysokiego napięcia. Wszystko na skraju Puszczy Bukowej, niespełna pół godziny jazdy samochodem z centrum Szczecina. Przy wiosce Binowo w gminie Stare Czarnowo.

Urok miejsca w Szczecińskim Parku Krajobrazowym pozostał (linia energetyczna także – jest po dziś dzień nietypowym wyzwaniem na pierwszym dołku pola mistrzowskiego) i może nawet się zwiększył, gdy przyszli golfiści.

Kapitał był szwedzki, zarządzanie polskie. Najpierw po jednej stronie szosy prowadzącej do Binowa powstało pole 9-dołkowe, oddane do użytku latem 1999 roku. Kronikarze zapisali, że w niedzielę, 18 lipca, wstęgę przecinał właściciel – Johan Brax, turniej inauguracyjny wygrał ówczesny prezes Polskiego Związku Golfa Piotr Kozłowski.

Rok później, 3 września 2000 roku, księżniczka Birgitta oraz Sven Tumba Johansson – szwedzka legenda trzech sportów: piłki nożnej, hokeja i golfa, otwierali po drugiej stronie pole 18-dołkowe. Zagrano z tej okazji trzy turnieje jednocześnie – wszystkie dziewięciodołkowe, na małym polu i obu połówkach dużego.

To było przedsięwzięcie biznesowe, ale dyrektor Binowo Park Golf Club miał także inny cel: promować golfa w regionie i nie tylko.

– Najliczniejszą grupą grających byli kiedyś goście z zagranicy, głównie z krajów skandynawskich i Niemiec. Zachodniopomorskie pola golfowe stały się markowym produktem turystycznym regionu. W ten sposób mogły zarabiać na funkcjonowanie, generować przychody. Przez lata golf zyskiwał też popularność w Polsce. Za trzy–pięć lat osiągniemy także cele związane ze zwiększeniem liczby członków klubu. Mamy ich już blisko 400, liczymy, że przekroczymy tę liczbę w 2018 roku. Optymalnie powinno ich być 650–750. Zakładamy, że te bezwzględne przyrosty będą już znacznie szybsze niż kiedyś, nawet jeśli w procentach nie będzie tego widać. W końcu jako matematyk i szachista mogę śmiało rzec, że 10 procent od 400 osób to więcej, niż 10 procent od 100 – mówi Sławomir Piński, urodzony w Szczecinie, absolwent Wydziału Mechanicznego Wyższej Szkoły Morskiej, kiedyś oficer na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej. Dziś golfista, menedżer i działacz sportowy.

Najpierw była pasja

Zaczął grać jak inni, zobaczył transmisję telewizyjną, spróbował. Po paru latach nową pasję zamienił na zawód. Może trochę pomógł w wyborze chwalebny sportowy rodowód. Jest synem Józefa Pińskiego, świetnego pięściarza, legendy Pogoni Szczecin lat 50. i 60., tego, który wygrywał z trzema późniejszymi mistrzami olimpijskimi: Jerzym Kulejem, Marianem Kasprzykiem i Kazimierzem Paździorem. Kulej bardzo nie lubił walczyć z panem Józefem: przegrał dwa razy, raz zremisował i tylko raz wygrał.

Syn Sławomir został niezłym golfowym amatorem, był członkiem zarządu Polskiego Związku Golfa, jest teraz przewodniczącym komisji handicapowej i kalibracyjnej PZG. Założył też polski oddział European Golf Course Owners Association. Robi wiele, by Binowo Park, ale także inne zachodniopomorskie kluby: Modry Las Golf Club, Kamień Country Club i Amber Baltic Golf Club, były obecne na golfowych mapach Europy.

– Wciąż zabiegamy, żeby przyjeżdżali do nas zagraniczni goście, staramy się o to na targach, dbamy o ofertę. Przyjeżdża do nas coraz więcej golfistów niemieckich, bo o nas wiedzą. Kiedyś nie mieli pojęcia, że w Polsce można grać w golfa. Koszty podróży nie są dla nich duże, mniejsze niż samolot czy prom ze Skandynawii. Ale ten składnik strony przychodów powoli zaczyna mniej ważyć, bo pojawia się coraz większa grupa golfistów rodzimych. Turnieje World Amateur Golfers Championship odgrywają w tym dziele bardzo znaczącą rolę – mówi dyrektor Binowo Park.

Czas zawodów

Pomysł na masową światową rywalizację golfistów amatorów miał Sven Tumba Johansson. Gdy już zakończył wielką karierę hokejową oraz piłkarską i na poważnie zajął się golfem, to nie tylko wygrywał turnieje amatorskie, ale też budował pola i organizował rozgrywki. W 1995 roku wymyślił coroczne turnieje WAGC – w sześciu grupach handicapowych (by nie wykluczać słabiej grających i nowicjuszy), od eliminacji krajowych po finały narodowe, z wielkim podsumowaniem rozgrywek w finale międzynarodowym.

Znalazł świetnych ambasadorów przedsięwzięcia: Arnolda Palmera i Severiano Ballesterosa. Sven Tumba zmarł w 2011 roku, ale jego golfowe dzieło trwa. Dziś honorową przewodniczącą komitetu organizacyjnego jest Szwedka Annika Sörenstam, wspiera ją inna dawna sława golfa szwedzkiego – Jesper Parnevik. W komitecie organizacyjnym jest też Sławomir Piński.

Co roku już w ponad 40 krajach tysiące ludzi gra, bawi się golfem, najlepsi jadą na finały w atrakcyjnym miejscu globu i zostają, z zachowaniem wszelkich proporcji, hadicapowymi mistrzami świata. Polacy uczestniczą w finałach od 18 lat.

– Pierwsze eliminacje odbyły się dzień po otwarciu pola golfowego w Binowie w 2000 roku. Teraz od wiosny do późnego lata organizujemy turniej za granicą i kilkanaście na niemal wszystkich mistrzowskich polach krajowych. W polskim finale walczy już ponad 200 osób, więc od 2016 roku dzielimy ten finał z polem Modry Las w Choszcznie. W Kuala Lumpur w tym roku było blisko 400 osób, 21 z Polski, była to druga reprezentacja po Szwedach. Turnieje w Malezji były bardzo nagłośnione, odwiedził nas p.o. ambasadora RP i był pod wrażeniem – wspomina dyrektor Piński.

Ciąg dalszy oczywiście nastąpi, rozgłos zapewniają nie tylko ambasador WAGC w Polsce, prezes PZPN Zbigniew Boniek, lub Mariusz Czerkawski, kolejny nawrócony na golfa znakomity hokeista, już kilkukrotny uczestnik finałów światowych.

Sławomir Piński ma jeszcze parę pomysłów, by o golfie mówiono i pisano tak, jak należy. Organizuje w Binowie turnieje juniorów, rywalizację branżową, obozy i szkolenia. Pilnuje, by nie przepadł najstarszy turniej zawodowy w Polsce – Szczecin Open. Wymyślił towarzyskie golfowe mecze międzynarodowe przy okazji eliminacji piłkarskich do mistrzostw świata i Europy. Rozgrywane rano w tych samych miastach, co spotkanie futbolistów. Odbyły się już starcia z Niemcami, Szkocją i Danią, bardzo pomogły znajomości z WAGC. Łączy golf z piłką, organizując także turniej o puchar prezesa Bońka: PZPN Golf Invitational. Były już dwie barwne edycje.

Ostatni pomysł, z którego jest dumny: stworzenie Morskiej Ligi Biznesu, rozgrywek dla środowiska z branży morskiej. Przy okazji można rywalizować z Gdańskiem, pierwszy mecz (wzorowany na Ryder Cup) już się odbył, wygrał Szczecin. Będzie rewanż w 2018 roku. Dyrektor Piński ma jeszcze jedno noworoczne życzenie: ściągnięcie do Binowa Adama Małysza. Sławny skoczek jest od kilku lat honorowym członkiem klubu. Dołki pozna, górki na pewno mu się spodobają.

Już od 18 lat dyrektor Binowo Park Golf Club Sławomir Piński wydaje późną jesienią dość podobny, przyjemny komunikat: reprezentacja polskich golfistów wzięła udział w wielkim finale World Amateur Golfers Championship (WAGC), największym wydarzeniu światowego golfa amatorskiego.

W tym roku pod koniec listopada też wydał i znów było czym się chwalić. Reprezentacja Polski zajęła w stolicy Malezji 11. miejsce (na 28 ekip), była trzecia wśród drużyn europejskich. Były też powody do radości indywidualnych – Wojciech Adamczyk zajął drugie miejsce w grupie handicapowej (11-15) turnieju mistrzowskiego, Agnieszka Sabaj wygrała w grupie handicapowej (26-30) turniej specjalny – Invitational. Taki jest urok tej rywalizacji – pani Agnieszka gra zaledwie od półtora roku i pierwszy raz wystartowała w zawodach międzynarodowych.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break