Kiedy w 1977 r. jako wychowanek wchodził do pierwszego zespołu AZS Olsztyn, drużyna od siedmiu lat nie schodziła z podium mistrzostw Polski. Mało tego, dwukrotnie zdobyła tytuł. Miał prawo czuć się lekko onieśmielony, bo przebierał się w jednej szatni m.in. obok mistrzów olimpijskich z Montrealu, czyli Mirosława Rybaczewskiego i Zbigniewa Lubiejewskiego.
Kilka miesięcy później ta sama drużyna odniesie jeden z największych sukcesów w historii klubu – sięgnie po srebrne medale Pucharu Europy Zdobywców Pucharów, ustępując w turnieju finałowym jedynie Rudej Hvezdzie Praga. W takich okolicznościach poważną karierę rozpoczynał Piotr Koczan, jeden z najważniejszych zawodników w historii olsztyńskiej siatkówki.
Od Dorosza do Wagnera
– Już wtedy dużo umiał. Bardzo utalentowany, z dokładnym rozegraniem, do tego sprawny w obronie, kiedy było trzeba, dawał sobie nawet radę w ataku – wspomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Stanisław Iwaniak, który w sezonie 1977/1978 był kapitanem akademików. Podobnie jak Piotr Koczan, rozgrywający.
I dodaje: – AZS był wtedy jedną z najlepszych drużyn nie tylko w kraju, ale i w Europie, dlatego trener Leszek Dorosz nie miał w zwyczaju robić prezentów. Skoro drużyna wygrywała, to bardzo ciężko było wskoczyć do składu zawodnikowi spoza szóstki. W ogóle pamiętajmy, że kiedyś nie było raczej transferów między zespołami, dlatego jak ktoś grał w klubie, to przez lata. Dzisiaj taki Bartosz Kurek grał już chyba w ośmiu zespołach. Wtedy nie było takiej migracji i każdy musiał po prostu czekać na swoją kolej. Piotr również.
W premierowym sezonie Koczan nie grał jeszcze za wiele, ale miał udział w zdobyciu trzeciego tytułu mistrza Polski dla Olsztyna. Z czasem, kiedy część utytułowanych zawodników kończyła kariery lub tak jak chociażby Iwaniak wyjeżdżała za granicę, jego rola w drużynie rosła. W końcu wskoczył do pierwszej szóstki. W barwach drużyny z Kortowa zdobył później jeszcze srebrny (1980) i brązowe (1982, 1983, 1985) medale mistrzostw Polski. W 1982 r. sięgnął również po Puchar Polski.