Pierwsze symptomy szczecińskiego Sierpnia '88 pojawiły się już wiosną, kiedy akcję strajkową rozpoczęły dwie zajezdnie Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Szczecinie. 5 maja kierowcy zablokowali autokarami wjazd do zajezdni, które szybko jednak zostały otoczone przez oddziały ZOMO i spacyfikowane. Przywódcy protestów zostali aresztowani, ale po mediacjach udało się wywalczyć ich zwolnienie. Względny spokój trwał do sierpnia. Sytuacja gospodarcza w Polsce była jednak fatalna, stąd w sierpniu strajki tym razem podjęli górnicy Jastrzębia i stoczniowcy w Gdańsku. Chwilę później ponownie ruszył Szczecin. Rano 17 sierpnia grupa pracowników portu odmówiła pracy. Zaczął się szczeciński Sierpień '88.
Okręty przeciw strajkującym
Strajkujący przedstawili cztery postulaty: wprowadzenia w życie zasady pluralizmu związkowego, w ramach którego Solidarność będzie mieć prawo do legalnej działalności, podwyżki płac pracowników portu, przywrócenia do pracy pracowników zarządu portu zwolnionych za działalność opozycyjną i zapewnienia bezpieczeństwa strajkującym oraz zapłaty za czas strajku. Na czele komitetu strajkowego stanął Edward Radziewicz, wszedł do niego także Andrzej Milczanowski. Dzień później stanęło Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej, dzięki czemu załogi zakładów powołali wspólny Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Zablokowanie komunikacji miało ogromne znaczenie, jak skomentował później Milczanowski, „to był cios w serce władzy".
W kolejnych dniach strajkującym udało się zablokować zajezdnie tramwajowe, dołączały też kolejne zakłady: Zakład Usług Żeglugowych i Portowych Centralnych Warsztatów Mechanicznych. Służba Bezpieczeństwa starała się za wszelką cenę powstrzymać rozszerzanie strajków, prowadząc tzw. rozmowy ostrzegawcze. Napięcie wzrastało, strajkujący, obawiając się pacyfikacji, zbudowali barykady na bramach wjazdowych do portu. Gdy w międzyczasie ZOMO otoczyło zajezdnie tramwajowe i dokonało w nich brutalnych pacyfikacji, w porcie budowano kolejne zapory. Władza używała wszelkich prób nacisku, łącznie z okrętami, które zablokowały port od strony Odry. Port został odizolowany.
Strajk zakończył się dopiero 3 września, po tym jak MKS dostał oświadczenie Lecha Wałęsy z wynikami jego rozmów z Czesławem Kiszczakiem. Podczas nich ustalono, że wszystkie sprawy związane z Solidarnością będą omawiane przy Okrągłym Stole.
MKS wezwał strajkujących do zakończenia działań. Dyrekcja portu zobowiązała się do niewyciągania konsekwencji wobec pracowników za strajk. Nie udało się jednak wywalczyć wypłat za strajkowe dni. Po zakończonym strajku spod bram portu wyruszył wielotysięczny pochód w stronę katedry, gdzie arcybiskup Kazimierz Majdański odprawił mszę.