W świecie wirtualnych symulacji

Gdy kilkanaście lat temu graczy komputerowych rozpalały „Battlefield” czy też „Call of Duty” – legendarne i kultowe gry symulujące bitwy – w Szczecinie kilku inżynierów zabrało się do budowy prawdziwych symulatorów. Dzisiaj ich produkty można znaleźć na całym świecie.

Publikacja: 15.03.2018 10:00

W świecie wirtualnych symulacji

Foto: materiały prasowe

Wysoka hala. Mnóstwo kabli, półek z podzespołami, stoliki z komputerami i monitorami. Pośrodku stoją trzy kabiny, wokół których krzątają się skupieni pracownicy. Na jednej widać logo województwa zachodniopomorskiego. W środku kabiny są wyświetlacze i manetki do sterowania –wszystko identyczne jakby w lokomotywie pociągu. Zamiast przedniej szyby widać jednak wielki ekran komputerowy. To symulator pociągu, przygotowywany dla urzędu marszałkowskiego.

– Służy do nauki prowadzenia pociągu, ale na życzenie klienta możemy wgrać wszystkie dowolne sytuacje, także te niebezpieczne i nieprzewidywalne – wyjaśnia jeden z pracowników.

Tuż za ścianą, w drugiej hali widać dwa wnętrza transporterów Rosomak, służące do symulacji desantu. Obok nich kolejne, mniejsze symulatory. Tym razem czołgów. Takie do postawienia na biurko. To już towar eksportowy.

– W sumie sprzedaliśmy już 100 symulatorów – mówi Stanisław Parczewski, jeden z założycieli firmy. – Działamy w wielu krajach, nie tylko Polsce, ale też w Niemczech, Norwegii, Czechach, Izraelu, Arabii Saudyjskiej.

Pociągi, samochody ciężarowe, strzelnice, transportery, czołgi. Dla Autocomp Management nie ma chyba rzeczy, której nie można odwzorować w świecie wirtualnym.

Najpierw okręty

Co ważne, ACM to firma nie tylko z czysto szczecińskim rodowodem, ale oparta w całości na lokalnej myśli technicznej. W 1989 r. pięciu inżynierów, pracowników Politechniki Szczecińskiej postanowiło założyć firmę. Wykształceni okrętowcy zaczęli szukać zleceń na tym rynku. I to z powodzeniem. Niemiecka firma Krupp Atlas Elektronik zleciła im opracowanie i wytworzenie rybackich echosond i sonarów.

– To była najlepsza echosonda na świecie i Niemcy trzymali to wtedy w tajemnicy, że była wytwarzana w Polsce – śmieje się prezes. – Sprzedawaliśmy im ją do 1995 r., aż zmiany w dostępności łowisk i tamtejsze związki zawodowe nas wyeliminowały z tej pracy.

Świeżo upieczeni biznesmeni wciąż bacznie rozglądali się na rynku polskim. Wtedy też postawili pierwsze kroki w branży zbrojeniowej, dzisiaj dominującej w portfolio firmy. Zaczęło się od marynarki wojennej i modernizacji okrętowego systemu hydrograficznego na ORP „Arctowski” i ORP „Heweliusz”. Zadanie wykonali dobrze i posypały się kolejne zlecenia, m.in. na dostarczenie systemów dynamicznego pozycjonowania systemów dwóch okrętów marynarki wojennej. Gdy w 2001 r. rozpoczęła się budowa słynnej korwety Gawron, a dzisiaj znanej jako patrolowiec Ślązak, Autocomp wygrał duży przetarg na dostawę systemu zasilania w energię elektryczną okrętu. System został dostarczony w 2003 r. Okrętu do dzisiaj nie zbudowano, a Stocznia Marynarki Wojennej została najpierw postawiona w stan upadłości, a po latach kupiona przez państwo.

– Czekamy wciąż na pieniądze. System jest zainstalowany, zbliżamy się do etapu prób na morzu. W tym roku okręt ma być skończony – ma nadzieję dyrektor.

Czołgi dla Norwegów

Większość osób, które zetknęły się z grami komputerowymi bądź na konsolę, musiała poznać „Battlefielda” albo „Call of Duty”. W I dekadzie XXI w. te wojenne symulacje zrobiły zawrotną karierę w świecie gier. Dzięki nim gracze stawali na polu bitwy, można było być strzelcem, kierowcą, prowadzić czołg czy lecieć śmigłowcem. W tym samym czasie Autocomp Management obmyślał swoje pierwsze, profesjonalne pola bitwy, które miały szkolić prawdziwą armię. Już w 1996 r. udało się zainstalować w Drawsku Pomorskim pierwszy komputerowy system sterowania strzelnicą czołgową. Potem powstało kilkanaście kolejnych strzelnic w całej Polsce. Sterowane komputerowo strzelnice z systemami sterowania produkcji firmy ACM są użytkowane przez polską armię i wojska sojusznicze.

W 2000 r. razem z Wojskowym Instytutem Technicznym szczecińscy inżynierowie wygrali przetarg na opracowanie systemu szkolenia strzeleckiego. – W czasie opracowywania był to system przeznaczony do szkolenia zarówno pojedynczego żołnierza, jak i całej drużyny. W systemie na dużym ekranie jest generowana dynamicznie zmieniająca się sytuacja taktyczna. Ćwiczący żołnierze prowadzą ogień ze specjalnie zmodyfikowanej broni, która działa jak broń rzeczywista, między innymi generuje odrzut przy strzale z niej. System komputerowy, uwzględniając balistykę pocisku i warunki atmosferyczne, jak np. wiatr, wylicza miejsce trafienia i w odpowiedni do sytuacji sposób modyfikuje obraz na ekranie, np. trafiony żołnierz pada – opisuje Stanisław Parczewski.

Ćwiczenie odbywa się w warunkach zbliżonych do normalnych i pozwala na symulację taktyczną. Na jednym symulatorze walczy cała drużyna. Możliwe jest połączenie kilku symulatorów w jeden większy, np. dla plutonu (ok. 40 osób). System stale ewoluuje, doszła artyleria, strzelec burtowy śmigłowca, pojazdy wojskowe z karabinem maszynowym. Obecnie to już kompleksowy system wspomagania szkolenia bojowego.

W połowie lat 90. firma wygrała przetarg na modernizację symulatora do nauki jazdy czołgiem T72. Pierwszym symulatorem, jaki w całości stworzył Autocomp, był BWP1, czyli Bojowy Wóz Piechoty. Na początku lat 2000 ACM nawiązało współpracę z firmą Kraus Maffey Wegmann, producentem czołgu Leopard. Przyszło zlecenie – stolikowe symulatory czołgu Leopard. Stolikowe – czyli takie, które można postawić na stole. Kolejne były symulatory do nauki jazdy, od Leoparda A1, aż po zaawansowanego Leoparda A7.

– Kilka lat temu otrzymaliśmy zlecenie na zaprojektowanie i dostawę taktycznego plutonowego symulatora czołu Leopard 2A-4 dla Centrum Szkolenia Armii Norweskiej w miejscowości Rena. To najbardziej zaawansowany symulator na rynku czołgowym. Norwegowie są wymagającym partnerem, nie dopuszczają żadnego błędu – mówi Parczewski.

Oprócz symulatorów czołgu firma zrealizowała kontrakty na dostawę pojazdu rozpoznawczego i haubic. Ważnym graczem jest Izrael, a w nim dwie firmy Elbit Systems i Bagira Systems.

– We współpracy z izraelską Elbit Systems dostarczyliśmy dla polskiej armii system do life treningu oparty na laserowych imitatorach strzału. Żołnierz ma kamizelkę z czujnikami, a na broni zamontowane są laserowe emitery i strzelanie odbywa się laserem – wyjaśnia dyrektor.

Kierunek Indie

Autocomp Management zarabia też na rynku cywilnym. Najpierw był symulator samochodu ciężarowego, potem lokomotywy. Dzisiaj produkuje je dla polskich kolei. Obecnie powstaje symulator dla Pomorza Zachodniego i dwa dla czeskich kolei. W planie są kolejne przetargi.

Jak wyjaśnia Parczewski, dobry symulator to taki, w którym po chwili traci się poczucie nierzeczywistej sytuacji. – Druga rzecz to fizyka, sposób działania jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości. Nie możemy w nich nabywać złych nawyków – podkreśla.

Dzisiaj w firmie pracuje ponad 100 osób, prawie wszystkie z wyższym wykształceniem, i to specjalistycznym. Dochodzą kolejni specjaliści, bo ACM zdecydował się uruchomić własny dział optyczny. Do symulatorów są potrzebne soczewki dobrej jakości. Większość producentów nie chciała robić małych serii na zamówienie.

– Problem rozwiązaliśmy, kupując wyposażenie i technologię od małej firmy, która produkowała elementy optyczne na zasadzie manufaktury. Jej właściciel będący jednym z najbardziej doświadczonych producentów układów optycznych wyszkolił nam ludzi. Mamy też wsparcie konsultantów optycznych o wieloletnim doświadczeniu – mówi dyrektor.

Nie ma cennika urządzeń, każde to oddzielna myśl techniczna i inna liczba godzin pracy. Przy dużym symulatorze nakład robocizny to kilkadziesiąt tysięcy roboczogodzin wysoko wykwalifikowanych pracowników. Cywilne mogą kosztować pomiędzy 2 a 3 mln zł za sztukę, a wojskowe instalacje od 5-6 mln zł aż do 60 mln zł.

Najnowszym kierunkiem ekspansji firmy są Indie. Kilkanaście dni temu Parczewski wrócił z Global Summit, największego szczytu gospodarczego w tym kraju. Pojechał tam jako członek niedawno powołanej Zachodniopomorskiej Indyjskiej Izby Gospodarczej.

– Otworzyliśmy już tam swoją spółkę India Autocomp Management. Bierzemy udział w przetargu na dostawę 14 symulatorów dla kolei indyjskiej. Wystartowało 11 firm. Czy wygramy? Nie wiem, ale stajemy z nimi do przetargu jak równy z równym.

Szczecińska firma liczy w Indiach na dużo większe kontrakty. W tle jest wielki przetarg na dostawę 100 symulatorów strzeleckich dla indyjskiej armii.

Wysoka hala. Mnóstwo kabli, półek z podzespołami, stoliki z komputerami i monitorami. Pośrodku stoją trzy kabiny, wokół których krzątają się skupieni pracownicy. Na jednej widać logo województwa zachodniopomorskiego. W środku kabiny są wyświetlacze i manetki do sterowania –wszystko identyczne jakby w lokomotywie pociągu. Zamiast przedniej szyby widać jednak wielki ekran komputerowy. To symulator pociągu, przygotowywany dla urzędu marszałkowskiego.

– Służy do nauki prowadzenia pociągu, ale na życzenie klienta możemy wgrać wszystkie dowolne sytuacje, także te niebezpieczne i nieprzewidywalne – wyjaśnia jeden z pracowników.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Życie Pomorza Zachodniego
Zacznijmy od małych. Czy stocznie wrócą na Pomorze Zachodnie?
Życie Pomorza Zachodniego
Wymiana pieców i termomodernizacja. Są pieniądze na walkę ze smogiem
Życie Pomorza Zachodniego
Trzebież znów na trasie. Nowy port na żeglarskiej mapie Polski
Życie Pomorza Zachodniego
Kulinaria, piwo i trójniak. Sześć produktów regionalnych w finale
Życie Pomorza Zachodniego
Najlepsze wsparcie w UE