Po obmurowaniu w latach 30. XX w. koryta Partecznika goście wiślańskich hoteli i pensjonatów mogli korzystać – w miejscu, gdzie potok wpada do Wisły – z zimnej, górskiej „kąpieli kaskadowej". Była to pierwsza, licząc od źródeł, okazja wykąpania się w dorzeczu królowej polskich rzek. Zdecydowanie większym jednak powodzeniem cieszyła się atrakcja bardziej prozaiczna – sąsiedni basen miejski z plażą i kawiarnią o szklanej modernistycznej fasadzie, w której odbijała się tafla wody i refleksy słońca.
Przez dziesiątki lat park kąpielowy w Wiśle, w chwili oddania do użytku w 1932 r. jeden z najnowocześniejszych takich obiektów w Polsce, był ośrodkiem życia sportowego i towarzyskiego najbardziej znanego śląskiego uzdrowiska. Dziś niecka basenu o imponujących wymiarach 50x50 m, czyli o powierzchni ćwierć hektara, jest pusta. Park kąpielowy bliski całkowitej ruiny zamknięto przed siedmiu laty decyzją sanepidu.
Od tego czasu trwały starania o przywrócenie uzdrowisku jednego z jego najważniejszych atutów. Przełom nastąpił kilka tygodni temu. W grudniu ub.r. zarząd spółki miejskiej Baseny Wisła podpisał umowę z firmą Moris Polska, przyszłym wykonawcą inwestycji o nazwie „W systemie zaprojektuj i wybuduj – Inteligentne Baseny – rewitalizacja parku kąpielowego w Wiśle". Jej zakończenie planowane jest na początek 2019 r.
Budowa reprezentacyjnego basenu nad rzeką była jednym z przedsięwzięć, które miały niegdyś uczynić z beskidzkiej wsi kurort o randze porównywalnej z Zakopanem. Wisła nie może poszczycić się wysokogórskimi krajobrazami jak Podhale, a mieszkający tu praktyczni ewangeliccy górale nie słynęli nigdy z żywiołowego temperamentu czy zbójnickich skłonności.