Podzielam te obawy. Nowe rozwiązania wprowadzono w nadzwyczajnym trybie, bardzo pospiesznie, nocą, i to bez konsultacji nie tylko z opozycją, nie tylko z samorządowcami, ale nawet z Państwową Komisją Wyborczą. Jestem zdania, że każde prawo należy doskonalić i ta zasada dotyczy również ordynacji wyborczej, ale wiele zapisów nowej ordynacji prawa nie doskonali. Niepokoi mnie sposób oddawania głosu, a przede wszystkim sposób zaznaczania kandydata, na którego oddaję swój głos. Teraz już nie musi to być znak iksa, co oznacza, że łatwo będzie zmienić wybór dokonany przez wyborcę. W tej sytuacji wprowadzenie przezroczystych urn wyborczych...
To akurat służy transparentności!
Owszem, ale w sytuacji, gdy łatwo można zmienić znak na karcie wyborczej, przezroczysta urna nie ma żadnego znaczenia. Dodajmy do tego pośpiech, z jakim nowe prawo jest wprowadzane. I oderwanie od rzeczywistości warszawskich polityków, którym wydaje się, że szybki internet jest dosłownie wszędzie i przeprowadzenie transmisji online z głosowania to tylko kwestia zakupu kamer. Otóż nie, zupełnie nie. Akurat robimy teraz w województwie lubuskim, wspólnie z Orange Polska, wielki projekt wprowadzania szybkiego internetu. Wcześniej położyliśmy światłowody i teraz możemy już budować „ostatnią milę". Efektem tego projektu będzie dostarczenie szybkiego internetu do 53 tysięcy gospodarstw domowych i 430 szkół. Wynika z tego, że te szkoły na razie szybkiego internetu nie mają i transmisja online jest niemożliwa. A gdzie są komisje wyborcze? Właśnie w szkołach. Ten przykład pokazuje, jak daleko od realiów są warszawscy politycy, którym wydaje się, że wystarczy coś zadekretować i oto staje się jasność. Nie, nie staje się. Rzeczywistość zmienia się ciężką mozolną pracą, a nie dekretami.
Akurat w walce z wykluczeniem cyfrowym województwo lubuskie maszeruje w pierwszym szeregu.
To prawda, dostępność transportowa i teleinformatyczna to, obok służby zdrowia, jeden z moich priorytetów. Jako pierwszy region w Polsce zbudowaliśmy autostradę światłowodową i dzięki temu teraz możemy już robić „ostatnią milę". Lubuskie sąsiaduje z Europą, ale robimy wszystko, aby ta Europa była tutaj. To się udaje, ale musi potrwać. Mogę wymienić ze trzydzieści projektów z zakresu teleinformatyzacji, które obecnie realizujemy – radiologia, zdrowie, e-urząd, geodezyjny system informacji przestrzennej – ale moim prawdziwym konikiem jest informatyzacja szkół. Uważam to za rzecz pilną i niezbędną. Może dlatego, że mam siostrzenicę, która ze względu na chorobę ma indywidualny tok nauczania i widziałam kiedyś, że dzięki internetowi mogła brać udział w normalnej lekcji. Widziałam, jakie to było dla niej ważne, że oto nagle może się stać częścią społeczności, uczestniczyć w jej życiu. Nie tylko zresztą dla niej. Iga zgłaszała się do niemal każdej odpowiedzi i inni uczniowie ciągle prosili prowadzącego lekcję nauczyciela, aby właśnie jej oddał głos. To było piękne doświadczenie, które dobitnie uświadomiło mi, jak ważna jest walka z wykluczeniem cyfrowym. Ta walka będzie skuteczna tylko wówczas, gdy stworzy się odpowiednią infrastrukturę. Byłam nie tak dawno na konferencji na temat wykorzystania w edukacji inteligentnych narzędzi informatycznych, gdzie mówiłam o lubuskich doświadczeniach w tej dziedzinie. I nauczyciele, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu, nieustannie podkreślali, że to wszystko są szczytne idee, ale w ich szkołach internet albo wcale nie działa, albo co chwila zrywa się połączenie. Walczymy, aby te niedogodności wyeliminować. I dzisiaj mogę powiedzieć, że wkrótce tę walkę wygramy. A to jest wojna ważna ze względów ekonomicznych, ale również społecznych.
Tyle że problem nie tylko w infrastrukturze, ale także w mentalności. Pytanie, czy ludzie, w tym nauczyciele, są przygotowani do stosowania tych nowoczesnych narzędzi.