– Krajowa mapa zagrożeń pozwala na podniesienie poziomu bezpieczeństwa w miejscach wskazanych przez mieszkańców regionu – zapowiadał Mariusz Błaszczak, ówczesny szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. I trzeba przyznać, że tak powoli się dzieje.
Podczas tworzenia mapy zagrożeń na terenie całego kraju przeprowadzono ponad 11 tysięcy spotkań, podczas których mieszkańcy zgłaszali własne uwagi, mówili o potrzebach i zagrożeniach w swojej okolicy. Wzięło w nich udział ponad 217 tysięcy osób.
Jakie zgłoszenia pojawiły się w większości miast? Warszawa, Kraków, Kielce, Gdańsk i Sopot mają w tym temacie wiele wspólnego.
– Zła organizacja ruchu, nieprawidłowe parkowanie i niewłaściwa infrastruktura drogowa, a także spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych czy żebractwo – to sygnały, które przez pierwsze miesiące zgłaszali ich mieszkańcy. Np. w Sopocie podczas trzech pierwszych miesięcy br. policjanci odnotowali blisko 100 sygnałów naniesionych na mapę przez mieszkańców. Dotyczą one m.in. złej organizacji ruchu drogowego, nieprawidłowych parkowań i niewłaściwej infrastruktury drogowej w różnych częściach miasta – informuje asp. Lucyna Rekowska, rzecznik policji.
Każde takie zgłoszenie policjanci dokładnie weryfikują. Pamiętać trzeba, że przez źle zaparkowane samochody, np. po obu stronach jezdni lub w bramach wjazdowych na osiedla, zatarasowany zostaje przejazd m.in. dla karetek pogotowia.
Rok po starcie
Początki, jak na tak duże przedsięwzięcie, nie były trudne. Rok od startu zarejestrowano ponad 500 tys. zgłoszeń. Potwierdziło się 42 proc. z nich. Platformę w tym czasie odwiedziły 3 mln osób.