Rz: Wygrał pan wybory na prezydenta Bydgoszczy w I turze. Pana zdaniem mieszkańcy głosowali na pana czy na szyld Koalicji Obywatelskiej, pod którym pan – jako członek PO – startował?
Rafał Bruski: Osiem lat temu, gdy pierwszy raz ubiegałem się o urząd, to pewnie przynależność do PO była tym czynnikiem, który poniósł mnie do zwycięstwa – byłem wtedy osobą mało znaną w sferze publicznej. Dziś jednak wierzę, że mieszkańcy oceniali mnie indywidualnie, oceniali podejmowane przeze mnie decyzje i ich efekty. Przez te osiem lat miasto zdecydowanie zmieniło się na lepsze. Moją opinię w tej kwestii potwierdzają wyniki wyborów do rady miasta – ja uzyskałem prawie 55 proc., a radni spod znaku Koalicji Obywatelskiej – ok. 42 proc. Zresztą jako prezydent bardzo rzadko afiszuję się jako polityk, nie biorę udziału w politycznych dyskusjach. Jestem przede wszystkim gospodarzem miasta.
Ale brał pan udział w marszach KOD czy przeciw zmianom w sądownictwie.
Uważam, że walka o praworządność to obowiązek każdego obywatela, choć nie wszyscy zdają sobie sprawę, jakie skutki będą miały zmiany, które rząd wprowadza. Oczywiście jestem prezydentem Bydgoszczy całą dobę, ale w różnych manifestacjach uczestniczyłem z poczucia obywatelskiego obowiązku.
Jak bardzo pana zdaniem rozpolitykowane były tegoroczne wybory samorządowe? Bardziej niż w poprzednich latach?