Jak wygląda porównanie komunikacji tramwajowej w Polsce i innych krajach?
Michał Beim: Po PRL samorządy odziedziczyły zaniedbane, ale dość rozbudowane sieci tramwajowe. Fala likwidacji systemów tramwajowych w latach 60. i 70. XX w. była w Polsce mniejsza niż na Zachodzie. Dało to nam dobrą pozycję wyjściową. Dziś polskie miasta nadrabiają dwie zaległości: modernizują tabor oraz zwiększają zasięg przestrzenny. Pozwala to proponować pasażerom sieci tramwajowe na wysokim poziome, choć nadal wadą jest brak zrozumienia roli tej formy transportowej w polityce aglomeracji.
Jakie są trendy w rozwijaniu tego rodzaju transportu w Polsce?
W ostatnich latach można obserwować kilka. Fundusze unijne wpływają na zakup dłuższych serii tramwajów, obniżając przez to koszty serwisowania. Polskie miasta powoli odkrywają korzyści z tramwajów dwukierunkowych. Jest to ważne w sytuacji niedowładu planowania przestrzennego i niedoborów środków finansowych. Brak konieczności budowy pętli umożliwia łatwą kontynuację budowy sieci, gdy dochodzi do przestrzennej ekspansji miasta. Ułatwia też dzielenie inwestycji na etapy. Kolejny trend to „odkrywanie" tramwajów o długości 45 m. Charakteryzują się one wysoką efektywnością ekonomiczną, zwłaszcza w sytuacji, gdy praca motorniczego stanowi ponad 1/3 kosztów uruchomienia przewozów. W Europie Zachodniej tramwaje 45-metrowe stanowią standard w tych miastach, które nie mają za podstawę systemu innego transportu szynowego, np. metra. Nawet w liczącej 170 tys. mieszkańców Bazylei jeżdżą takie tramwaje.
Kiedy tramwaj autonomiczny lub dwusystemowy pojawi się w polskich miastach?