To ewenement w skali kraju, bo w innych miastach po odebraniu strażom fotoradarów raczej się zwalnia niż zatrudnia nowych ludzi. – W dobie kryzysu straży miejskich nasza formacja przechodzi restrukturyzację, ale nie rewolucję, ale ewolucję – mówi Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej.
Podkreśla, że zmiany te zostały zapoczątkowane w 2015 roku, a zakończą się jesienią 2016. Przebudowie ulega cała struktura organizacyjna formacji. Przemysław Piwecki zdradza, że założenia zmian obejmują m.in. mniej biurokracji, a więcej patroli na ulicach. Strażnicy będą przypisani imiennie do samorządu pomocniczego, poza tym będzie większa specjalizacja w formacji. Powstają nowe referaty, takie jak Ekopatrol i drogowy, które będą załatwiały kompleksowo sprawy z określonych dziedzin.
– Ograniczenie biurokracji to zmiany w zarządzaniu poszczególnymi ogniwami oraz wprowadzenie technik elektronicznych do zarządzania w terenie – wyjaśnia rzecznik.
Przyznaje, że wszystkie te zmiany nie zwiększą na tyle liczby strażników w terenie, by zaspokoić oczekiwania mieszkańców, zwłaszcza nocą. Stąd decyzja o zwiększeniu zatrudnienia.
Nabór ruszy na początku stycznia 2016 roku. Strażnikiem miejskim może zostać osoba, z obywatelstwem polskim, która skończyła 21 lat, ma prawa publiczne i nienaganną opinię. Poza tym musi być sprawna fizycznie i psychicznie oraz nie była karana. – Nowi pracownicy muszą przejść obowiązkowe szkolenie, później praktyki w jednostkach terenowych. Czeka ich też egzamin końcowy, a dopiero po nim praca w docelowej jednostce – wylicza Piwecki.