Rz: Była pani dyrektorką artystyczną Teatru im. Solskiego w Tarnowie, w świecie sztuki ma pani pokaźny dorobek jako reżyserka operowa i dramatyczna. Jak doszło do powstania wywiadu rzeki?
Ewelina Pietrowiak: Znam Jerzego Pilcha od ponad 15 lat, czyli długo, zanim zostałam reżyserką. Jesteśmy przyjaciółmi, mamy codzienny telefoniczny kontakt. Powodów do powstania wywiadu rzeki było kilka. Po pierwsze, Jerzy od lat był dręczony przez dziennikarzy o autobiograficzną książkową rozmowę, często pojawiały się takie propozycje. Po drugie, ciekawość czytelników. Ponieważ pisarz od dawna nie pojawiał się z powodu choroby na spotkaniach autorskich ani na targach książki, czytelnicy próbowali kontaktować się z nim innymi drogami, na przykład e-mailem lub korespondencyjnie. Była w nich ewidentna potrzeba poznania bliżej biografii Pilcha, zarówno literackiej, jak i prywatnej. Ale najważniejszym powodem był zupełnie inny fakt. Jerzy Pilch zmaga się z chorobą Parkinsona, przeszedł operację głębokiej stymulacji mózgu, ma wszczepiony w głowie rodzaj mózgowego rozrusznika i zeszłego roku zimą po kolejnej elektronicznej korekcie parametrów stracił głos. To był dla niego najgorszy czas. Nie poddał się jednak, tylko wymyślił, że najlepszą terapią dla niego będzie mówienie, jak najwięcej i jak najczęściej. I tak wpadł na pomysł wywiadu rzeki.
To się brało z tego, że w twórczości Pilcha granica między kreacją literacką a biografią jest kompletnie nieuchwytna, totalnie rozmyta. Decydujące fakty trzeba było wyjaśnić, uporządkować?
Tak i naprawdę chętnie się tego podjęłam. Aczkolwiek trochę zaskakujące było to, że właśnie ja mam ten wywiad przeprowadzić, bądź co bądź, nie jestem człowiekiem pióra. Propozycja Jerzego padła pewnie dlatego, że bardzo dobrze go znam. Znam też – wydaje mi się – jego czytelników i mogłam sobie wyobrazić, czego chcieliby się dowiedzieć z wywiadu rzeki. Rozmawialiśmy przez sześć miesięcy, między marcem a wrześniem 2015 roku, niemal każdego dnia. Nie wiem, jak książka zostanie przyjęta przez Pilchowych wyznawców, w każdym razie cel terapeutyczny został osiągnięty. Pisarz dzięki codziennym treningom wrócił do mówienia i czuje się tak dobrze, że najprawdopodobniej odbędzie się pierwsze od lat spotkanie promocyjne książki z jego udziałem.
Czy nagrania, jeśli pani je robiła, zostaną wykorzystane w jakiejś formie, na przykład audiobooka?