Rzeczpospolita: Co oznacza bycie innowacyjnym w XXI wieku?
Lechosław Ciupik: Najważniejsze to znaleźć pasję, której chce się poświęcić, i dążyć do rozwoju. Mierzyć wysoko, konkurować z najlepszymi, zaistnieć w branży, środowisku, w Europie, w świecie! Podstawą sukcesu jest „chcenie". Do innowacyjnej działalności potrzebna jest interdyscyplinarna wiedza oraz doświadczenie, elastyczność w rozwiązywaniu problemów oraz wyczucie w wytyczaniu kierunków rozwoju.
Innowacyjna działalność to nieustanny wyścig z czasem. Trzeba być ciągle na bieżąco, śledzić poczynania konkurencji i odkrycia w swojej dziedzinie. Dziś nie wystarczą świetne wyniki osiągane w zaciszu laboratorium. Sukces jest mierzony liczbą efektywnie wdrożonych na rynku rozwiązań. My szczycimy się tym, że dzięki technologiom LfC skutecznie wyleczono już ponad 50 tys. pacjentów na całym świecie.
Spółka powstała w 1989 r. Wówczas innowacyjność nie była tak popularna i pożądana jak teraz. Od początku swojego istnienia staraliście się wyprzedzać rynek?
Firma od początku działa w bardzo konkurencyjnej branży. Wyznaczyliśmy sobie ambitne cele, tworząc efektywne technologie medyczne do leczenia układu kostno-neuro-mięśniowego człowieka. LfC od lat realizuje zasadę: jeśli coś robimy, robimy to lepiej. Każdy pomysł musi być lepszy od poprzedniego, doskonalszy. W naszej firmie wprowadziłem tę zasadę w życie w 1992 r., a więc na długo, zanim pojawiło się pojęcie innowacji. Sięgamy po najnowszą wiedzę, staramy się wyprzedzać aktualny stan wiedzy w zakresie chirurgii kręgosłupa. Nie skupiamy się na konkurencji regionalnej, krajowej. Punktem odniesienia jest dla nas najwyższy, najpierw europejski, potem światowy poziom. Konsekwentna realizacja tych zasad pozwoliła LfC na odnalezienie niszy rynkowej i sprostanie wymogom światowej konkurencji. Obecnie technologie medyczne LfC znane są m.in. w Belgii, Niemczech, Hiszpanii, Szwecji, Turcji, Izraelu, USA, Meksyku, Brazylii, Chinach, Rosji.