Zdaniem prezydenta miasta Janusza Kubickiego formacja w obecnej formie się nie sprawdziła i wymaga radykalnych rozwiązań. Stąd pomysł o jej zawieszeniu. – W związku z licznymi uwagami mieszkańców dotyczącymi funkcjonowania straży miejskiej prezydent szukał rozwiązania podnoszącego efektywność jej działania. Dlatego zwiększyliśmy liczbę radiowozów, podzieliliśmy miasto na rewiry, przypisując do nich poszczególnych strażników – opowiada Monika Wiśniewska z biura prezydenta Zielonej Góry.
Te kroki nie przyniosły jednak poprawy funkcjonowania formacji. W internecie pojawiły się m.in. amatorskie filmy, na których widać, jak strażnicy z Zielonej Góry w zacisznym miejscu odpoczywają, zamiast patrolować ulice. Jeden z patroli spał w radiowozie, a inny spędzał czas na zabawie telefonami.
Czarę goryczy przelało zatrzymanie przez policję pijanego komendanta, który samochodem jechał do pracy. Wpadł podczas rutynowej kontroli. – Komendant straży miejskiej został zwolniony z pracy po otrzymaniu informacji z prokuratury o złamaniu przepisów dotyczących trzeźwości przy prowadzeniu pojazdu – opowiada Monika Wiśniewska.
Po tych wypadkach prezydent miasta zapowiedział, że zdecydował się na zawieszenie funkcjonowania straży miejskiej. Zapewniał, że przestanie ona działać od końca marca, a wcześniej zatrudnione w niej osoby otrzymają wypowiedzenia z trybie zgodnym z obowiązującymi przepisami. – Niewykluczone, że część pracowników otrzyma propozycję zatrudnienia w nowej służbie porządkowej działającej na rzecz miasta. Mogą na to liczyć ludzie, którzy sumiennie wykonywali powierzane im obowiązki – zapowiadał prezydent Kubicki.
Jednak na razie tylko na zapowiedziach się skończyło. – Na tę chwilę zwolniony został tylko komendant straży miejskiej – przyznaje Monika Wiśniewska.