Spiski, wszędzie spiski

Utarło się przekonanie, że Wielkopolanie to ludek na wskroś racjonalny i twardo stąpający po ziemi. Tak nas, podobno, postrzegają w innych regionach kraju i tak sami lubimy o sobie myśleć. To w Wielkopolsce mają mieszkać ludzie, których głowy nie żeglują w stratosferze.

Publikacja: 05.06.2016 23:00

A ja wątpię. Jeszcze w Polsce „słusznie minionej", czyli w Peerelu, Wielkopolanie aż miło powtarzali sobie opowieści o czarnej wołdze porywającej dzieci. Później ta wołga, signum temporis!, przerodziła się w mercedesa lub BMW, którym poruszał się szatan krzywdząc niewinne latorośla. Późną wiosną 1999 roku plotki na ten temat niemal sparaliżowały osiemdziesięciotysięczny Ostrów Wielkopolski. Do dziś ludzie opowiadają o sukni ślubnej, która – zarażona jadem węża – ma powodować śmierć panny młodej.

Ostatnio resztki mojej wiary w wielkopolską racjonalność runęły niczym domek z kart. Przyczynił się do tego radny miejski, działacz PiS, Michał Boruczkowski, który w interpelacji do prezydenta Poznania barwnie opisywał działalność gangu porywającego mieszkańców miasta. Według radnego, pozbawieni wszelkich zahamowań gangsterzy mieli napadać na upatrzone osoby, zaciągać je w ustronne miejsca, usypiać i pobierać im krew. „Po wybudzeniu te osoby znajdują na swoim ciele kropkę od igły" – dramatycznie relacjonował działacz PiS. Ale furda tam kropka na ciele, bo krew służyła do sprawdzenia stanu zdrowia porwanych i jeśli wynik był pozytywny, dochodziło do kolejnego porwania i wycięcia organów.

Radnemu Boruczkowskiemu małojeckiej sławy najwidoczniej pozazdrościł Jarosław Gowin. Wicepremier nie jest wprawdzie Wielkopolaninem, co jest argumentem na naszą, wielkopolską, korzyść, ale jego słowa dotyczą Jana Kulczyka, a „on ci nasz był". Szef partii Razem raczył był niedawno wyrazić przypuszczenie, że Kulczyk, który niemal dokładnie rok temu został pochowany na poznańskim cmentarzu przy ulicy Nowina, być może wcale nie zmarł i żyje sobie w najlepsze.

Nie wykluczam, że na jakiejś wyspie na Pacyfiku to nowe życie miliarderowi umila Elvis Presley lub księżna Diana. A życie może być nowe, że ho, ho, bo nie da się przecież wykluczyć, że to właśnie dla Kulczyka kradli organy poznaniaków owi bezwzględni gangsterzy wytropieni przez radnego Boruczkowskiego. Spiski, wszędzie spiski.

Lokalna „Gazeta Wyborcza" twierdzi, że PKO BP ma zamiar wycofać się ze sponsorowania poznańskiego maratonu. Bank zaprzecza, ale „Gazeta" obstaje przy swoim, bo w prawicowych mediach biadolą, że odbywające się w niedzielę uliczne biegi odciągają ludzi od kościoła. Ale to bzdura. PKO BP, podobnie jak inne spółki Skarbu Państwa, z pewnością wycofa się ze sponsorowania imprez dla „lemingów". Nie dlatego jednak, że tak piszą bracia Karnowscy, tylko dlatego, że teraz muszą mieć pieniądze na sponsorowanie rekonstrukcji bitew, pomniki Żołnierzy Wyklętych i inne, patriotyczne imprezy. To akurat nie spisek. To ideologia.

Autor jest niezależnym publicystą, autorem biografii Edwarda Gierka „Gierek. Człowiek z węgla", niebawem ukaże się jego biografia Wojciecha Jaruzelskiego.

A ja wątpię. Jeszcze w Polsce „słusznie minionej", czyli w Peerelu, Wielkopolanie aż miło powtarzali sobie opowieści o czarnej wołdze porywającej dzieci. Później ta wołga, signum temporis!, przerodziła się w mercedesa lub BMW, którym poruszał się szatan krzywdząc niewinne latorośla. Późną wiosną 1999 roku plotki na ten temat niemal sparaliżowały osiemdziesięciotysięczny Ostrów Wielkopolski. Do dziś ludzie opowiadają o sukni ślubnej, która – zarażona jadem węża – ma powodować śmierć panny młodej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego