Przedstawiciele ratusza ripostują, że z zielenią w mieście nie jest źle. Każda wycinka jest szczegółowo analizowana. Każde wycięte lub powalone przez starość lub burzę drzewo jest podwójnie kompensowane nowymi nasadzeniami.
Miejska Architekt Zieleni wylicza zaś, że tylko w ubiegłym roku ratusz posadził 1061 drzew i 12,5 tys. krzewów, ustawił 46 konstrukcji kwiatowych, a 27 donic z kwiatami udekorowało ulicę Lubartowską. W tym roku ma pojawić się łącznie 8,5 tys. krzewów, a także 7 nowych skwerów zielonych. Co więcej, Lublin zapowiada wielką ofensywę zieloną z okazji 700-lecia nadania praw miejskich, które obchodzone będzie w 2017 roku. Z tej okazji ratusz planuje zasadzić co najmniej tysiąc nowych drzew i tysiące krzewów. W temacie tym - jak przekonują przedstawiciele magistratu - samorząd robi wiele. A Lublin należy do najbardziej zielonych miast w kraju.
Sceptyków to jednak nie przekonuje. Psioczą, że zieleń przedstawiciele ratusza sadzą nie zawsze tam, gdzie jest potrzebna i nie taką, jaka w danym miejscu być powinna. Włodarze Lublina wpadli więc na pomysł, aby to sami mieszkańcy wskazywali, gdzie chcą, aby było zielono. Na wzór cieszącego się popularnością budżetu obywatelskiego (15 mln zł) stworzyli zielony budżet obywatelski (2 mln zł). Nabór wniosków ruszy jesienią, a realizacja projektów rozpocznie się od wiosny 2017 roku.
Mieszkańcy będą mogli wskazywać konkretne lokalizacje, które chcą zadrzewić, zakrzewić lub ukwiecić. Będą mogli wskazywać nie tylko grunty miejskie i obszar pasów drogowych, ale także tereny wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni, o ile są one ogólnodostępne.
W przeciwieństwie do budżetu obywatelskiego, o realizacji konkretnych projektów nie będzie decydować głosowanie mieszkańców, ale specjalna komisja ekspertów powołana przez prezydenta miasta. Mają do niej wejść fachowcy z zakresu zieleni, gospodarki przestrzennej i krajobrazu. Swoje decyzję komisja będzie musiała jednak skonsultować z wnioskodawcami oraz zainteresowanymi mieszkańcami.