Rz: Budowę dwóch promów pasażersko-towarowych zapowiedziała w czerwcu premier Beata Szydło. Czy realizacja promowego projektu pomoże polskim armatorom i polskim stoczniom?
Paweł Szynkaruk: Oczywiście. Wsparcie rządu przy podejmowaniu tak kosztownych inwestycji, jakimi jest budowa nowoczesnych promów, jest mile widziane i potrzebne. Chodzi przede wszystkim o takie skonstruowanie mechanizmu finansującego, z udziałem instytucji kontrolowanych przez państwo, aby armatorów po prostu było stać na budowę tych jednostek. Przy normalnym kredycie hipotecznym, w tak trudnej sytuacji na rynku, jak teraz, trzeba mieć wkład własny na poziomie 30 proc. Jeśli więc mówimy o kwotach 120-140 mln euro za statek, wkład własny to 160-190 mln złotych.
Promy mają obsługiwać połączenie Świnoujście – Ystad. Trzeba wzmocnić ten kierunek? Konieczna jest wymiana floty operującej na Bałtyku?
- Tak. Trzeba zastąpić jednostki mające 30 lat i więcej. Przy jednoczesnym zwiększeniu pojemności nowych promów, żeby wykorzystać rosnący z roku na rok przepływ towarów i osób pomiędzy Polską i Skandynawią. Chodzi też o dostosowanie się do działań konkurencji, a ta również wymienia swoją flotę na jednostki nowsze i większe. 30-letnie promy są kosztowne z powodu spalania dużej ilości paliwa. Te nowoczesne, z napędem dual-fuel, są znacznie tańsze w eksploatacji i bardziej przyjazne dla środowiska.
Polska Żegluga Morska skorzysta z rządowego pomysłu?