W stolicy afera reprywatyzacyjna zatacza coraz szersze kręgi, tymczasem władze Łodzi znalazły sposób, jak uniknąć podobnych kłopotów i ukrócić przejmowanie cennych działek i kamienic przez rzekomych spadkobierców lub wręcz naciągaczy. Rozwiązanie jest nowatorskie i jedyne w kraju: w magistracie utworzono specjalną komórkę złożoną z prawników, archiwistów i historyków o zacięciu detektywa, którzy pilnują reprywatyzacji.
– Utworzony u nas wydział ma demaskować oszustów, którzy wykorzystują brak pełnej dokumentacji i chcą się wzbogacić na ludzkim nieszczęściu – mówi wiceprezydent Łodzi Ireneusz Jabłoński.
Zespół ds. Ochrony Praw Własności został zwiększony do jedenastu pracowników. Niczym rasowi detektywi przeczesują archiwa, badają pokryte kurzem testamenty, akty urodzenia i prawa własności. Doskonale znają języki obce, więc bez oporów występują o informacje do krajów z odległych kontynentów. Ich benedyktyńska praca przynosi efekty: naciągacze mający apetyt na atrakcyjne działki i kamienice nie mają szans.
Lista nieruchomości, które miasto obroniło przed zakusami oszustów, jest imponująca –było ich ponad sto w ciągu pięciu lat.
W czołówce znajduje się prestiżowa Kamienica pod Gutenbergiem przy Piotrkowskiej 86, jeden z najpiękniejszych zabytków w Łodzi. Po tym, jak miasto wydając 1 mln zł przywróciło jej dawny blask, zgłosiła się po nią wnuczka dawnych właścicieli, którzy w czasie wojny podpisali volkslistę. Sąd niedawno uznał, że kamienica należy do miasta. Zakończonych sukcesem batalii jest więcej. W innej miasto zablokowało przejęcie cennych gruntów w Nowym Centrum Łodzi, kiedyś należących do przedwojennej spółki. Chcieli ją reaktywować „kolekcjonerzy" akcji, nie mający żadnych związków ze spadkobiercami prawdziwych akcjonariuszy.