„Trans-Atlantyk" Gombrowicza również monitoruje stan ducha Polaków.
– W „Rewizorze" Polska pojawiła się poprzez aluzje i skojarzenia. Próbowaliśmy również wciągać widzów do scenicznego świata, budując sytuacje, kiedy stawali się jego uczestnikami, na przykład podczas powitania gości, które przemieniało się w wiec przedwyborczy Horodniczego – powiedział nam Jacek Jabrzyk. – U Gombrowicza sytuacja wygląda inaczej. On stawia siebie w centrum świata i ta perspektywa jest bardzo pociągająca. Nie nazwałbym tego jednak monitorowaniem, tylko pełnym zanurzeniem w polskość. „Trans-Atlantyk" jest jak seans spirytystyczny. Gombrowicz powołuje do życia świat, by móc się z nim jeszcze raz skonfrontować. Na własnych warunkach, ale nie bez ryzyka porażki. Uciekając przed Polską trafił w jej epicentrum, ponieważ zarówno on, jak i rodacy, przytaszczyli ze sobą Polskę na emigrację! I dopiero tam, kilkanaście tysięcy kilometrów od kraju, zobaczył co to jest za balast, jaki to ładunek. Spostrzegł jak bardzo jest polski i nie może się od pewnych polskich gestów oraz myśli uwolnić. Nawet, gdy bardzo się z nimi nie zgadza.