Historyjo Gornego Ślonska je nafolowano niysamowitymi łopowieściami. Sam zowżdy rodzili się wielcy a niyzwyczajni ludzie! Tacy, kierzy zodziwiali cołki świot. Kierzy ten świot zmieniali na lepsze.
Tak rozpoczyna się opowieść Waldemara Cichonia „Zdarziło sie na Ślonsku". Podtytuł: „Łopowieści niysamowite niy ino dlo bajtli". Zawiera prawdziwe bajki z dziejów Śląska. Historie wielkich Ślązaków i dzieł ich życia, napisane w dwóch wersjach językowych – po śląsku i po polsku.
Autor używa godki ze swoich rodzinnych okolic – Żwakowa (dziś dzielnica Tychów) i prosi o wyrozumiałość wszystkich, którzy skorzystaliby z innych słów albo inaczej je zapisali. Bo przecież na Śląsku „co wieś, to pieśń".
– Pomysł dojrzewał całe życie. Jestem Ślązakiem z urodzenia, wychowania i myślenia oraz wielbicielem dziejów regionu – mówi „Rz" Waldemar Cichoń. – Ale bezpośrednim impulsem do napisania książki stała się wizyta w chorzowskim Parku Kultury i Wypoczynku. Jeździ tam kolejka gondolowa, każdy wagonik nazwany imieniem słynnego Ślązaka. Przed nami (byłem z synami) stało starsze małżeństwo mówiące ze śląskim akcentem. W pewnym momencie kobieta zapytała: „Ty, a fto to był tyn Wilimowski?". Mężczyzna odpowiedział: „Dyć niy wiym. Pewnikiym jaki wojok, eli jaki inkszy".
Wiek pary
Opowieść o Erneście Wilimowskim – który grywał w reprezentacjach Śląska, Polski, a później Trzeciej Rzeszy – musiała znaleźć się w książce. To historia wybitnego piłkarza, który żył w wybitnie złym miejscu i czasie.