Łopowieści niysamowite

Książka dla dzieci przybliża śląskich bohaterów także dorosłym.

Publikacja: 07.03.2017 20:00

W książce znalazła się opowieść o wybitnym piłkarzu Erneście Wilimowskim.

W książce znalazła się opowieść o wybitnym piłkarzu Erneście Wilimowskim.

Foto: NAC

Historyjo Gornego Ślonska je nafolowano niysamowitymi łopowieściami. Sam zowżdy rodzili się wielcy a niyzwyczajni ludzie! Tacy, kierzy zodziwiali cołki świot. Kierzy ten świot zmieniali na lepsze.

Tak rozpoczyna się opowieść Waldemara Cichonia „Zdarziło sie na Ślonsku". Podtytuł: „Łopowieści niysamowite niy ino dlo bajtli". Zawiera prawdziwe bajki z dziejów Śląska. Historie wielkich Ślązaków i dzieł ich życia, napisane w dwóch wersjach językowych – po śląsku i po polsku.

Autor używa godki ze swoich rodzinnych okolic – Żwakowa (dziś dzielnica Tychów) i prosi o wyrozumiałość wszystkich, którzy skorzystaliby z innych słów albo inaczej je zapisali. Bo przecież na Śląsku „co wieś, to pieśń".

– Pomysł dojrzewał całe życie. Jestem Ślązakiem z urodzenia, wychowania i myślenia oraz wielbicielem dziejów regionu – mówi „Rz" Waldemar Cichoń. – Ale bezpośrednim impulsem do napisania książki stała się wizyta w chorzowskim Parku Kultury i Wypoczynku. Jeździ tam kolejka gondolowa, każdy wagonik nazwany imieniem słynnego Ślązaka. Przed nami (byłem z synami) stało starsze małżeństwo mówiące ze śląskim akcentem. W pewnym momencie kobieta zapytała: „Ty, a fto to był tyn Wilimowski?". Mężczyzna odpowiedział: „Dyć niy wiym. Pewnikiym jaki wojok, eli jaki inkszy".

Wiek pary

Opowieść o Erneście Wilimowskim – który grywał w reprezentacjach Śląska, Polski, a później Trzeciej Rzeszy – musiała znaleźć się w książce. To historia wybitnego piłkarza, który żył w wybitnie złym miejscu i czasie.

Wizyta w panteonie rozpoczyna się jednak od średniowiecznej opowieści o Jadwidze Śląskiej, żonie księcia Henryka Brodatego, której przypisuje się zaangażowanie w działalność dobroczynną. Skromna i pokorna miała chodzić bez butów, aby nie odróżniać się od swojego ludu, co – w myśl legendy – gniewało jej męża. Ale Jadwiga okazała się sprytną dyplomatką i ostatecznie postawiła na swoim.

Kolejne rozdziały przenoszą czytelnika do czasów bliższych współczesności. Znalazła się wśród nich opowieść o ponad setce rodzin ze wsi położonych pomiędzy Gliwicami a Opolem, które w połowie XIX wieku wyemigrowały do Teksasu w poszukiwaniu ziemi obiecanej. Osada, którą założyli – Panna Maria – reklamuje się dziś jako najstarsze stałe polskie osiedle w USA. Potomkowie Ślązaków żyją tam do dziś, pamiętają o starym kraju i jego języku. Niestety, ziemia obiecana okazała się licha, a amerykański sen ziścił się dopiero półtora wieku później, kiedy – jak wieść niesie – w okolicy odkryto złoża ropy naftowej.

Wiek XIX to także historia wrocławianina Karola Goduli, który dzięki zdolnościom i odrobinie szczęścia przeszedł drogę od syna leśniczego z Makoszów do magnata przemysłu górniczo-hutniczego. Dziś jego imię nosi jedna z dzielnic Rudy Śląskiej.

Gliwice mają Oskara Troplowitza – farmaceutę innowatora, który wpadł na pomysł produkcji pasty do zębów (zamiast używanego wówczas proszku), samoprzylepnych opatrunków, wysuwanych szminek, wreszcie – kremu Nivea, którego recepturę opracował w 1911 roku wraz z dermatologiem Paulem Gersonem Unną i chemikiem Izaakiem Liftschutzem.

Waldemar Cichoń: – Kiedy wcześniej szukałem książek o Śląsku, okazywało się, że wiele z nich jest skażonych paradygmatem „krupnioka": Ślązacy to taki pracowity górniczy ludek, który dziwnie mówi. To bardzo krzywdzące, bo urodziło się tu wielu ludzi, którzy zmienili losy świata.

Koleje losu

Z Opola pochodził Robert Hermann Garbe – konstruktor lokomotyw, w tym słynnej w kręgach fanów kolejnictwa P-8, skonstruowanej w 1906 roku i produkowanej przez kolejne dekady. Rozwijający prędkość 100 km/h parowóz był prosty w budowie i łatwy w obsłudze, dlatego używano go jeszcze długo po drugiej wojnie światowej. O kolejach opowiada także historia Latającego Ślązaka (nieoficjalnie zwanego latającym pieronem). Składy produkowane we wrocławskiej fabryce Linke-Hoffman Werke w latach 1935–1936 rozwijały prędkość 160 km/h. Jeden z nich łączył Berlin z Bytomiem – pokonywał trasę w niespełna 4,5 godziny, przystając po drodze we Wrocławiu, Opolu, dzisiejszym Kędzierzynie-Koźlu i Gliwicach. Inne łączyły m.in. Berlin z Hamburgiem, Kolonią, Frankfurtem i Monachium. Niektóre jeździły jeszcze długo po 1945 roku w barwach kolei RFN, NRD i Czechosłowacji.

Śląski Wallenberg

Do czasów wojennych przenosi historia Henryka Sławika z Szerokiej (dziś dzielnica Jastrzębia-Zdroju) – uczestnika trzech powstań śląskich, radnego Katowic, posła na Sejm Śląski, delegata do Ligi Narodów. W latach 1939–1944 był jednym z organizatorów pomocy dla polskich uchodźców, którzy znaleźli się na Węgrzech. Przy wydatnym współudziale Węgrów pomagał uciekinierom, wystawiał fałszywe dokumenty, ułatwiał żołnierzom przedostanie się do Francji, organizował polskie szkoły i sierocińce. Ukrywano w nich także dzieci żydowskie, stąd przyznany później tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata – ocenia się, że wśród 30 tys. osób, którym działania Sławika i spółki ocaliły życie, znalazło się 5 tys. Polaków pochodzenia żydowskiego.

Sam nie przeżył wojny, zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.

– Sławik to jeden z najbliższych mi bohaterów książki. Obok niego Godula – ucieleśnienie śląskich cnót i wad. No, i Jerzy Kukuczka, zdobywca Korony Ziemi – wylicza Waldemar Cichoń. Ta historia – ostatnia z opowiedzianych w książce – także kończy się fatalnie. To opowieść o chłopaku z Beskidu Śląskiego, wychowującego się w katowickich Bogucicach, który wspiął się na 14 ośmiotysięczników, by na jednym – Lhotse – pozostać na zawsze. Był rok 1989. Spełniła się modlitwa ludzi gór: „Od śmierci w dolinach zachowaj nas, Panie".

Ciąg dalszy nastąpi

Jak mówi autor, wybór dziesiątki postaci do książki był niezwykle trudny, dlatego też nie zamierza poprzestać na jednym tomie.

– Całość została pomyślana jako tryptyk, pracuję nad drugą częścią – informuje. – Znajdzie się w niej m.in. opowieść o Henryku Krebsie, dolnośląskim poliglocie, który znał biegle blisko 70 języków. Bohaterem innej będzie Mehmed Emin Pasza (urodzony w Opolu jako Izaak Schnitzer), który po konwersji na islam pracował w służbie dyplomatycznej Imperium Osmańskiego, był też gubernatorem egipskiej prowincji Ekwatoria obejmującej część dzisiejszego Sudanu Południowego i północną Ugandę.

Ciekawie zapowiada się również relacja z legendarnego meczu hokejowego Polska–ZSRR, rozegranego w Spodku w roku 1976, oraz wspomnienie o maluchu – produkcie stworzonym dla włoskiego Rossiego, a później produkowanym dla polskiego Kowalskiego, na licencji, przez Fabrykę Samochodów Małolitrażowych z oddziałami w Tychach i Bielsku-Białej. Będzie rozdział o historii pałacu w Świerklańcu, zwanego „małym Wersalem", oraz opowieść o malarzach prymitywistach z Grupy Janowskiej.

– Śląsk to region pogranicza, dlatego staram się, żeby bohaterowie byli różnorodni. Są tu Niemcy, Polacy i Żydzi, arystokraci i biedacy, wynalazcy i sportowcy – podsumowuje Waldemar Cichoń.

Planowany termin wydania tomu drugiego: 1 maja.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break