Według „Raportu o sytuacji mikro- i małych firm", przygotowanego przez bank PKO SA, 25 proc. mikro- i małych przedsiębiorców z lubuskiego podbijało w 2016 r. zagraniczne rynki. To największy odsetek w kraju. Jesienią ubiegłego roku analitycy banku zadali ponad 70 biznesowych pytań prawie 7 tys. właścicieli firm z całej Polski, w których pracuje do 49 osób. W województwie lubuskim odpowiedzi ankietowych udzieliło 209 przedsiębiorców. W tym roku chęć sprzedaży zagranicznej dóbr i usług deklaruje 24 proc., co wraz z województwem opolskim jest najlepszym wynikiem w Polsce. Lokalny biznes znalazł się na pierwszym miejscu podium także w latach 2010 i 2014. W 2013 r. odsetek eksporterów wynosił 7 proc., a w 2015 r. – 17 proc. Tradycyjnie największą popularnością cieszy się rynek niemiecki.
Kwestia determinacji
– Biorąc pod uwagę wyniki wszystkich raportów, ta sytuacja pokazuje, że lubuscy przedsiębiorcy od dawna byli predestynowani do sukcesu w tej konkurencji. Już na początku lat 90. dużą popularnością cieszył się tu mały handel przygraniczny. Nie mieliśmy obaw, by współpracować z Niemcami. Przedsiębiorcy nie mieli uprzedzeń, nie było obaw, by wchodzić w kontakty i spółki z kapitałem obcym. Trzeba pamiętać, że w województwie jest dużo takich firm, często to małe przedsiębiorstwa nastawione na eksport. Mocna jest branża części i akcesoriów samochodowych, także wśród mniejszych biznesów. Podobnie sektor drzewny, produkcja okien czy drzwi. Już nie wspomnę o przygranicznych mikroprzedsiębiorcach, na przykład w Gubinie czy Słubicach, gdzie Niemcy z natury rzeczy szukają polskich usług – mówi „Rzeczpospolitej" Jarosław Nieradka, dyrektor Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. Wacław Maciuszonek, przewodniczący Komisji Gospodarki Sejmiku Województwa Lubuskiego, zaznacza, że w dużej mierze sukces wynika z położenia województwa. Niemniej liczy się nie tylko bliskość geograficzna zachodnich rynków i dobre połączenie autostradowe. Mikro- i mali przedsiębiorcy z Pomorza Zachodniego, Dolnego Śląska i Wielkopolski eksportują zdecydowanie rzadziej. – Choć transgraniczność z natury rzeczy jest peryferyjna i ośrodki typu Poznań czy Wrocław wysysają nasze zasoby, to przedsiębiorcy z lubuskiego włożyli wiele wysiłku, by zniwelować straty. U nas w regionie był największy udział dużych zakładów w strukturze zatrudnienia po upadku PRL. Teraz dużych firm jest mało, a przedsiębiorcy dali sobie radę, także dzięki działalności eksportowej, więc to zasługa determinacji. Potencjał intelektualny w małych ośrodkach również mamy wysoki, w szczególności językowo czy jeżeli chodzi o pomysły na produkty – wyjaśnia nam przyczyny sukcesu lubuskiego biznesu prof. Bogdan Ślusarz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Coraz więcej eksporterów działa też w Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Działalność prowadzi tam około 30–40 spośród 200 największych eksporterów w województwie. – Ale są również małe firmy, które tam się przeniosły. Te przedsiębiorstwa znalazły szanse eksportowe – dodaje Ślusarz. W związku z największym zalesieniem w kraju i stosunkowo niskim kosztem surowca duże sukcesy odnosi przemysł drzewny, papierniczy. W szczególności wśród małych firm. Coraz więcej jest też przedsiębiorstw informatycznych. Prof. Ślusarz uważa, że o determinacji lubuskiego biznesu świadczą losy takich przedsiębiorstw jak znane w całej Polsce firmy Eobuwie czy Cinkciarz, które też kiedyś prowadziły działalność w mikroskali.