Rz: Co uważa pan za najważniejsze wydarzenie kończącego się sezonu?
Jacek Jekiel: Cały ten sezon był pełen emocji i wyjątkowy, ponieważ obchodzimy 60-lecie istnienia Opery na Zamku. Dla mnie było szalenie istotne, żeby nasza instytucja wróciła do swoich korzeni, a trzeba przypomnieć, że na początku działał tu teatr muzyczny i tańca. Zależało mi na tym, żeby wracając do siedziby, która jest wyremontowana oraz wyposażona w technikę najnowocześniejszą na świecie, zarówno oświetleniową, jak i akustyczną, wrócić do musicalu. Dlatego wystawiliśmy „Crazy For You" Gershwinów i mam pewność, że po udanej premierze będę ten spektakl pokazywał przez następne lata wielokrotnie. Jestem dumny z tego przedstawienia, bo nawet osoby, które jeżdżą po świecie, oglądając premiery na Broadwayu i West Endzie, mają świadomość, że niewiele odbiegamy od światowych standardów. Potrafiliśmy tego dokonać, chociaż jesteśmy operą. Myślę, że „Crazy For You" było kulminacyjnym i udanym punktem naszego jubileuszu. W ten sposób oswajamy ludzi z operą, która przestaje być miejscem snobistycznym albo kojarzącym się z naftaliną. Widać to nie tylko u nas, a szczególnie przy takich komercyjnych projektach jak ostatnia część „Mission Impossible" z Tomem Cruise'em czy ostatni odcinek przygód Jamesa Bonda. One pokazują, że opera znajduje się w gronie takich mainstreamowych wydarzeń jak finał Ligi Mistrzów, bez których trudno sobie wyobrazić dzisiaj życie. Opera potrafi być sexy i trendy jak każde inne wydarzenie, będące współczesną formą spędzania wolnego czasu. Rywalizujemy z nimi i staramy się udowodnić, że nie jesteśmy skazani na porażkę.