O ile jeszcze w 2015 r. na 54 kontrole małopolskiej Inspekcji Transportu Drogowego tylko jedna dotyczyła Ubera, to w roku następnym było ich już dziewięć (na 20 wszystkich). W 2017 r. należy wszystkie dziesięć kontroli podjęto wobec kierowców korzystających z tej aplikacji.
– Czynności te zdobyły rozgłos w Polsce tylko dlatego, że podjęto je wobec światowego „giganta", chociaż były one prowadzone już dużo wcześniej wobec lokalnych firm – mówi Wiesław Szanduła Główny Specjalista Wydział Ewidencji Pojazdów i Kierowców Urzędu Miasta Krakowa. – Pragnę nadmienić, że nasze działania nie są skierowane na dostawcę mobilnej aplikacji na smartfona, lecz na kierowców Uber, którzy świadczą usługi przewozowe bez wymaganej licencji.
Urząd złożył 63 wnioski o ukaranie sprawców na podstawie art. 601 § 1 Kodeksu wykroczeń (tj. brak licencji taxi i/lub brak założonej działalności gospodarczej), a krakowskie sądy orzekły wobec kierowców Ubera 38 wyroków, z czego 16 uprawomocniło się. Kary grzywny od 200 do 2000 zł. Urzędnicy zamawiali kurs za pomocą aplikacji i zachowywali się jak zwykli klienci. Utrwalali jednak zrzut ekranu ze zdjęciem i imieniem kierowcy oraz danymi samochodu. Pozwalało to sprawdzić, czy pojazd widnieje w bazie licencji taxi, a jeśli nie – wszcząć postępowanie wykroczeniowe.
– Ujawniając nielegalnych przewoźników poczuwaliśmy się do obowiązku wyeliminowania tego niepożądanego zjawiska, przyjmując założenie, że skoro udzielamy licencji taksówkarzom, to powinniśmy także chronić ich działalność – tłumaczy Wiesław Szanduła.
Niektórzy obwinieni próbowali się bronić, mówiąc, że nie otrzymali opłaty za kurs. Sąd nie przyjmował tego argumentu, gdyż aplikacja pobrała opłatę z karty klienta. W wielu orzeczeniach sądy zwracały też uwagę, że posiadania licencji wymagała także umowa zawarta między kierowcą a Uberem.