Rz: Czy pani najnowszy album „Płyta tatarska" ma źródła we wcześniejszej płycie z 2013 roku „Wieloma językami / 9 Languages", na której odmalowała pani muzyczny pejzaż rodzinnego Podlasia po ukraińsku, białorusku, litewsku, rosyjsku, w jidysz i esperanto, ale i właśnie po tatarsku? A może inne fascynacje kulturą tatarską odegrały swoją rolę?
Karolina Cicha: Tak, ta fascynacja rozpoczęła się od poszukiwań repertuaru na poprzednią płytę, na której znalazły się dwa utwory tatarskie. Właśnie od nich zaczęły się nasze próby z Bartem Pałygą i one czarowały nas od początku swą melodyjnością, stepową energią i poetyckim pięknem. Dawały możliwość, bym poszalała z wokalem i „groovem", zaś Bartowi sugerowały śpiew gardłowy lub dobór azjatyckich, nieużywanych często instrumentów. Mniejszość tatarska bardzo żywo zareagowała na pomysł, żeby powstała płytowa antologia ich dziedzictwa. Wiele osób z tego środowiska pisało do mnie, sugerując listę utworów, które powinny się znaleźć na takiej płycie. My zaś chcieliśmy, żeby stała się kanonem pieśni tatarskich, pokazującym muzyczne bogactwo tej kultury.