Dla mieszkańców spoza Śląska brzmi to jak scenariusz filmu fantasy, ale wystarczy przyjechać do Bytomia (pole golfowe), Katowic (Strefa Kultury), Rudy Śląskiej (hałda przy ul. 1 Maja zamieniona na park), by na własne oczy zobaczyć, że to najlepiej wydane pieniądze na Śląsk.
Ktoś zapyta, dlaczego polski podatnik musi jeszcze pomagać Ślązakom uporządkować teren po kopalniach i zakładach i czy to na pewno zadanie państwa. Celem rewitalizacji terenów, które zniszczyło górnictwo, jest poprawa warunków rozwoju obszarów zdegradowanych w wymiarze przestrzennym, społecznym, kulturowym i gospodarczym. I dotyka znacznie większego obszaru niż teren kopalni.
Przemysł ciężki nie niszczy, ale degraduje środowisko, a przywrócenie stanu pierwotnego jest niemożliwe – oczyszczenie ziemi z metali ciężkich kosztuje miliony złotych, pod ziemią ciągną się korytarze, które się zapadają, a wraz z nimi domy i ulice. Szkody górnicze ciągną się kilometrami i dotykają ogromnych obszarów, na których w najgorszych wypadkach już nigdy nie będzie można wybudować ani zakładów, ani domów, ani szkół. Na miejsce po kopalni nie przyjdzie żaden inwestor, a gminom, którym zostawiono zdegradowane tereny, zabrano największego pracodawcę... Cieszy mnie, że państwo poczuwa się do naprawy tego, co bezpowrotnie zniszczyło.