Rz: Z pańskich badań wynika, że konurbacja katowicka kurczy się bardziej niż inne miasta w Polsce. Dlaczego?
Robert Krzysztofik: Powodów jest wiele. Przede wszystkim powodowała to zmiana bazy ekonomicznej miast, dodatkowo doszły czynniki związane z percepcją przestrzeni – na Górnym Śląsku jest ona w większości miejscowości mniej atrakcyjna niż w zabytkowych, dużych ośrodkach w Polsce – Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie. Dodać do tego należy czynniki powszechne w całym kraju – spadek liczby osób wchodzących w wiek reprodukcyjny, późniejsze zawieranie małżeństw, rodzenie się jednego dziecka i związki bez dzieci. To już tendencja ogólnopolska, ogólnoeuropejska. Niemniej w regionie doszły też czynniki związane z transformacją gospodarczą w sektorze przemysłu tradycyjnego i to był główny powód wyludniania się miast w regionie od lat 90.
Wyliczył pan, że w ciągu ostatnich 15 lat z regionu „zniknęło duże miasto" – ponad 300–400 tys. osób.
Trzeba odróżnić dwie rzeczy: ubytek bierze się stąd, że, po pierwsze, mamy więcej zgonów niż urodzeń, właściwie we wszystkich miastach województwa. Drugi element to migracje – nadwyżka wyjazdów nad przyjazdami. Oczywiście mówimy o obywatelach polskich, bo mamy równocześnie duży napływ emigrantów, głównie z Ukrainy. W niektórych miastach obserwujemy dzięki temu nawet niemal wyrównywanie ubytku liczby ludności spowodowanego emigracją. To jednak przyjazdy czasowe, więc niekoniecznie trend ten się utrzyma.
W których miastach widać ten trend?