O Tatarach na krakowskim rynku i tatarskiej strzale, która zabiła miejskiego hejnalistę, wiedzą wszyscy. O tureckich żołnierzach pod Wawelem i ich roli w odzyskaniu przez Polskę niepodległości mało kto słyszał nawet w Krakowie. Jeszcze w tym roku nad Wisłą, naprzeciwko Zamku Królewskiego, stanie jednak być może niezwykły pomnik. Dwaj kawalerzyści w fezach pojący konie w rzece mają przypominać o sławnej niegdyś przepowiedni Wernyhory „Kiedy Turek napoi swe konie w Wiśle, odrodzi się Polska...." – która spełniła się w latach 1916/1917, gdy wojska osmańskie wspomagały Niemców i Austriaków na froncie we wschodniej Galicji. Ponadto, jak napisał w liście do prezydenta Krakowa ambasador Turcji, która gotowa jest sfinansować projekt i wzniesienie pomnika, symbolizowałby on przyjaźń i współpracę polsko-turecką, zapoczątkowaną w końcu XVIII w.
Zwolennicy tureckiego pomnika uważają, że byłby on jednym z najciekawszych. Nie brak jednak sceptyków, twierdzących, że podwawelski gród opanowała pomnikomania oraz zdecydowanych przeciwników, takich jak ks. Isakowicz-Zaleski, duszpasterz ormiańskich katolików, który podkreśla, że wojsko tureckie w czasie I wojny światowej brało udział w ludobójstwie Ormian.
Oryginalność tureckiego pomysłu polega na jego naturalności – odlane z brązu konie mają zanurzać pyski w nurcie Wisły, między mostami Dębnickim i Kotlarskim. Jak wyjaśniają miejscy inżynierowie, nad samą rzeką nie stawia się konstrukcji, które zniesione falą powodziową mogłyby wyrządzić szkody. Miasto zaproponowało dwie inne lokalizacje, ale żadne z tych miejsc nie leży nad samą rzeką.
Sporna wstęga
Nowe pomniki to dla samorządów szansa na promocję miast oraz samych władz, a dla polityków sposób na pozyskanie poparcia środowisk. Ale w polskich realiach, to też źródło kłopotów. Największe emocje wywołuje wybór zdarzeń i osób godnych upamiętnienia. Przedmiotami waśni są równie często klasa artystyczna, lokalizacja oraz finansowanie monumentów.
Najbogatsze doświadczenia ma najprawdopodobniej Kraków, którego władze i mieszkańcy słyną z zamiłowania do upamiętnień. Liczbę pomników na terenie miasta szacuje się na ok. 200. Z ostatnio odsłanianych kontrowersji nie wzbudził chyba jedynie pomnik Juliusza Lea, prezydenta miasta w latach 1904–1918, który wykupił Wawel z rąk Austriaków oraz przyłączył do Krakowa 14 nowych dzielnic. Posąg prezydenta odsłonięto nad Wisłą na Podgórzu w lutym br. w stulecie jego śmierci.