Polskie regiony mają trzy sposoby, żeby spowodować korzystne dla siebie zmiany w wieloletnim unijnym budżecie na lata 2021–2027. Po pierwsze, lobbować w polskim rządzie. Po drugie, poprzez polskich eurodeputowanych. Bo choć Parlament Europejski nie decyduje o wielkości budżetu, to ma potem równorzędną z unijną Radą rolę w decydowaniu o przepisach określających zasady wydawania pieniędzy z polityki spójności. Wreszcie, po trzecie, i to najbardziej oczywista oficjalna ścieżka, poprzez Komitet Regionów. To instytucja doradcza UE, zapisana w unijnych traktatach. Komisja Europejska ma obowiązek jej wysłuchać, nie musi oczywiście brać pod uwagę jej opinii. Ale ważne jest to, że KR reprezentuje wszystkie regiony UE: zarówno z krajów beneficjentów netto, jak i z krajów płatników netto. I nawet jeśli polityka spójności, czy ta część polityki rolnej, która jest przeznaczona na rozwój obszarów wiejskich, nie jest priorytetem danego rządu, to regiony z tego kraju mogą być nią zainteresowane.