Wielki świat wielkich targów

Przodują nadal Niemcy, gonią ich Chińczycy. Na najciekawszą imprezę świata wyrastają Consumer Electronics Show w Las Vegas. Tam trzeba być niezależnie od tego, w jakiej branży się funkcjonuje.

Publikacja: 13.11.2018 09:25

Foto: materiały prasowe

Wielka impreza w światowym centrum hazardu stała się już ważniejsza niż Międzynarodowy Salon Samochodowy w Detroit i Mobile World Congress w Barcelonie razem wzięte. To pokazuje, w jaką stronę idzie światowa gospodarka, w której najnowocześniejsze technologie odgrywają coraz ważniejszą rolę. Nie jest jednak tak, że nagle inne imprezy przestały się liczyć. Ani Dubaj, ani Pekin, ani siostrzana wobec paryskiej wystawa odbywająca się naprzemiennie w brytyjskim Farnborough nie są w stanie przebić Salonu Lotniczego w Paryżu.

Dla wielu firm pokazanie się na targach to jedyna szansa na wyjście w świat. Tyle że świat targowy bardzo się zmienia, tak samo, jak zmienia się światowa gospodarka.

Najwięcej światowych wystaw handlowych jest oczywiście w Chinach, ale liczbą odwiedzających Chińczyków nadal przebijają Niemcy, którzy przyciągają do zwiedzenia ich wystaw ponad 10 mln osób rocznie.

Niemcy mocni historią

O silnej pozycji targów niemieckich zadecydowała geografia, historia, ale przede wszystkim siła gospodarki tego kraju. Imprezy targowe zostały w Niemczech wznowione natychmiast po zakończeniu wojny w 1945 roku, pomógł im okres gospodarczego cudu w latach 50. ubiegłego stulecia i konsekwencja w budowaniu targowego biznesu.

Powstało wielkie targowe zaplecze, a delegacje reprezentujące poszczególne imprezy nieustannie krążą po świecie. W miastach najważniejszych dla niemieckiego biznesu mają swoje przedstawicielstwa.

Wielkie centra wystawowe są wykorzystywane przynajmniej kilka razy w roku. Łącznie w tym kraju odbywa się 150 wystaw. Branża ma obroty 3,5 mld euro rocznie, ale z przyległościami, czyli rezerwacjami hotelowymi, biznesem restauracyjnym, kosztami transportu, przynosi gospodarce niemieckiej wpływy przekraczające 24 mld euro.

Niemcy mają kilka ośrodków wystawowych, najważniejsze to Hanower, Frankfurt (m.in. samochody, książki), Berlin (turystyka,) Norymberga (zabawki), Kolonia oraz Lipsk, który wcale nie stracił swej atrakcyjności w czasach istnienia Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Z targami książki we Frankfurcie skutecznie rywalizuje podobna impreza odbywająca się rokrocznie w indyjskiej Kolkacie, ale berlińskie targi turystyczne ITB nie mają konkurenta na świecie.

Salony samochodowe w odwrocie

Wielkie wystawy samochodowe są w tej chwili znacznie mniej atrakcyjne dla producentów, niż było to przed laty. Jeszcze nawet pięć lat temu były one wielkim wydarzeniem. Tam właśnie odbywały się najważniejsze premiery nowych modeli aut. Jeśli jakaś marka, ekspert, analityk, dziennikarz liczył się w branży, to ich obecność była obowiązkowa.

Jakie targi są ważne dziś? Przede wszystkim chińskie, które odbywają się naprzemiennie co drugi rok w Szanghaju i Pekinie. – Mogę sobie spokojnie darować udział nawet w Salon d'Auto w Genewie, chociaż to najważniejsza wystawa europejska. Nie będę wydawał pieniędzy na wystawę w Detroit, chociaż rynek amerykański jest bardzo ważny. Ale salony w Szanghaju i Pekinie są obowiązkowe – tłumaczył w rozmowie z „Rzeczpospolitą" prezes Volvo Cars, Hakan Samuelsson. I zapewniał, że powodem takiej polityki marketingowej wcale nie jest fakt, że właścicielem Volvo jest chiński Geely.

Salon w Moskwie przestał być ważny, kiedy w Rosji drastycznie spadła sprzedaż aut. – Tegoroczny paryski Salon d'Automobile odwiedziło 1,050 mln osób, 200 tys. mniej niż dwa lata temu. Mam nadzieję, że uda nam się ich zachęcić, żeby wrócili w 2020 r. – mówi Jean-Claude Girot, komisarz paryskiego salonu.

Kogo nie było w tym roku w Paryżu Lista nieobecności się wydłuża: Volkswagen, Opel, Fiat, Jeep, Ford, Mitsubishi, Nissan. Tegoroczna wystawa trwała o 5 dni krócej niż zazwyczaj – nie 16 a 11 dni.

Prezesi wielkich marek, jak chociażby Mercedes, Citroën czy Kia nie ukrywają, że przyglądają się kosztom marketingowym udziału w wystawach, a zwłaszcza temu, jak wpływają one na sprzedaż, bo przecież to się liczy przede wszystkim. Pocieszeniem jest fakt, że podczas takich wystaw sprzedaje się samochody i zawsze jest to przynajmniej kilka tysięcy sztuk, bo nadal należy do dobrego smaku powiedzieć: „Kupiłem auto ze światowej wystawy".

Organizatorzy salonu w Detroit są tak zdeterminowani, że gotowi są przenieść imprezę na lipiec ze stycznia, kiedy w tym mieście potrafi być siarczysty mróz, a loty utrudniają śnieżyce. Nie zmienia to jednak faktu, że salon w Detroit stracił na znaczeniu, kiedy zaczęły z nim konkurować wystawy w Los Angeles i Nowym Jorku.

Viva Las Vegas!

Organizatorzy CES przyznają, że salon, który miał być „tylko" wystawą elektronicznych gadżetów, przerósł wszelkie oczekiwania. Po raz pierwszy świat zainteresował się CES w 2001 roku, kiedy to Bill Gates pokazał swój Xbox. Potem przyszło kilka chudych lat, aż pojawiły się tam technologiczne giganty Apple i Google, za nimi Samsung i cała azjatycka grupa firm IT.

– Co tu się teraz liczy? Oprogramowanie, sztuczna inteligencja, auta elektryczne i autonomiczne – uważa Patrick Moorehead, właściciel firmy konsultingowej Moor Insights & Strategy.

CES już przerosło Las Vegas, które wcale nie potrzebowało tych targów, żeby było znane i wielkie. Organizatorzy przyznają, że od kilku lat miasto nie jest już w stanie zapewnić noclegów uczestnikom i zwiedzającym. – Nie mamy innego wyjścia, jak utrzymanie liczby akredytacji na poziomie nie wyższym niż 160 tysięcy – mówi Karen Chupka, wiceprezes Consumer Electronics Association, organizatora imprezy w stolicy Nevady.

Stąd pomysł na zorganizowanie bliźniaczej imprezy w maju w Szanghaju pod nazwą CES Asia, dokąd firmy azjatyckie miałyby bliżej, chociaż o wizę chińską wcale nie jest łatwiej niż o amerykańską.

Marsz do wielkości

Chińczycy zrobili ze swoich targów wielkie imprezy nie tylko gospodarcze, ale i polityczne. Dlatego na większość imprez zapraszane są delegacje rządowe, żeby potem pod ich okiem przedsiębiorcy mogli podpisywać negocjowane miesiącami kontrakty. Zazwyczaj liczba wystawiających się firm idzie w dziesiątki tysięcy, a firm podpisujących umowy w setki tysięcy. Do dobrego tonu, zwłaszcza na targach importowo-eksportowych, należy stoisko narodowe. Na zeszłorocznych Canton Fair podpisano umowy warte 200 mld dolarów. – To pokazuje, jak silnie związane są ze sobą przyjaźń i rozwój gospodarczy. Dzięki nim cały świat pojawia się w Chinach – cieszył się w maju 2018 r. Li Jingqi, wicedyrektor Canton Fair i sekretarz generalny China Import and Export Fair.

Ubiegły rok zamknął się liczbą 7,83 mln zwiedzających targi.

Najważniejsze chińskie imprezy targowe to – oprócz Canton Fair – także Yiwu Trade Fair, Beijing Auto Show, Bauma Fair i Shanghai Import and Export Commodity Fair.

W tym roku doszły jeszcze szanghajskie targi importowe (China International Import Expo), które mają być dowodem na otwarcie chińskiego rynku. A ponieważ każdy chce w Chinach sprzedawać, do Szanghaju zjechali premierzy i prezydenci wszystkich krajów azjatyckich. Prezydent Chin Xi Jinping zapowiedział kolejne obniżki ceł na artykuły importowane, a dyrektor generalna Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde cieszyła się z dowodów otwarcia Chin na świat.

W Szanghaju wystawia się 3 tys. firm ze 130 krajów. Najdroższe stoisko, kosztem 200 mln juanów, postawili Włosi z Leonardo Helicopter. Nie brak artykułów luksusowych, jak chociażby butów wysadzanych brylantami (za 30 mln juanów).

6 listopada otwarty został polski pawilon narodowy, w którym wystawiają się 82 firmy m.in. z branży spożywczej, transportowej, kosmetycznej.

Wielka impreza w światowym centrum hazardu stała się już ważniejsza niż Międzynarodowy Salon Samochodowy w Detroit i Mobile World Congress w Barcelonie razem wzięte. To pokazuje, w jaką stronę idzie światowa gospodarka, w której najnowocześniejsze technologie odgrywają coraz ważniejszą rolę. Nie jest jednak tak, że nagle inne imprezy przestały się liczyć. Ani Dubaj, ani Pekin, ani siostrzana wobec paryskiej wystawa odbywająca się naprzemiennie w brytyjskim Farnborough nie są w stanie przebić Salonu Lotniczego w Paryżu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break