Od Nowego Roku 34 miasta będą mogły pobierać wyższe stawki za parkowanie w centrum oraz w dzielnicach biurowych. Chodzi o m.in. o Warszawę, Kraków, Gdynię, Lublin, Bydgoszcz czy Białystok. Pierwsze miasta już się do tego szykują. Dzięki temu w najbardziej newralgicznych punktach miast ma być większa rotacja samochodów.
Nowa strefa
1 stycznia wchodzi w życie zmiana do ustawy o drogach publicznych. Na jej podstawie rady miast powyżej 100 tys. mieszkańców będą mogły wyznaczać dodatkową strefę płatnego parkowania, tzw. śródmiejską. Będzie się ją wytyczało w ścisłym centrum lub w dzielnicy o intensywnej zabudowie (np. biurowej). Ponadto radni ustalą, czy strefa będzie obowiązywała cały tydzień, w wybrane dni, w określonych godzinach lub całodobowo.
Nowe przepisy zmieniają zasady ustalania maksymalnej stawki za pierwszą godzinę parkowania. Dziś przepisy mówią o 3 zł. Za niecały miesiąc stawka może wynieść 0,15 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę, a w śródmiejskiej strefie 0,45 proc. tego wynagrodzenia. Oznaczałoby to, że na peryferiach najwyższa opłata mogłaby wynieść tak jak dziś 3 zł, a w ścisłym centrum wzrosłaby nawet do 9 zł. Opłaty będzie też można wprowadzać w weekendy. Dziś nie wolno. Wiele miast próbuje to robić, ale ważność ich uchwał w tej sprawie jest podważana w sądach administracyjnych.
Nowe przepisy przewidują, że samorządy mają przeznaczyć pieniądze uzyskane z parkowania samochodów w tej strefie w 65 proc. na poprawę publicznej komunikacji, budowę i przebudowę chodników oraz ścieżek rowerowych, na zieleń w mieście.
Urealnienie stawek
Zmiana podoba się miastom. Ich zdaniem tam, gdzie będzie strefa, rotacja samochodów powinna być większa. – Zmiany dają samorządom możliwość decydowania o polityce parkingowej zgodnie z ich potrzebami – twierdzi Anna Kowalska z Urzędu Miasta w Białymstoku.