Kilka miesięcy spędził pan w fotelu prezesa i już jest tyle powodów do świętowania. Są nowi sponsorzy, a reprezentacja awansowała na mistrzostwa świata. Co będzie dalej?
Radosław Piesiewicz: Mam nadzieję, że passa zostanie podtrzymana. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy decydujące mecze. Wyznaczyliśmy sobie cel, którym był awans na mistrzostwa świata do Chin. Następnym celem będzie występ w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Chodzi o to, żeby o koszykówce cały czas się mówiło. Podczas meczu z Holandią w Ergo Arenie można było się przekonać, że pomysł z występem Kamila Bednarka i Roksany Węgiel był trafiony.
Były komentarze, że przyjdą tłumy na koncert, a przed pierwszym gwizdkiem zostaną puste trybuny. Okazało się, że przyjechali kibice z różnych miast. Jak do nich dotrzeć?
Przypomnę, że gdy organizowałem mecz o Superpuchar Polski w Gnieźnie, to też wszyscy mówili, że to zły pomysł. Czemu w Gnieźnie, po co? Okazuje się, że było warto, bo oprócz tego, że sama impreza się udała, to stu kibiców w zorganizowanej grupie przyjechało na mecz reprezentacji do Gdańska prosto z Gniezna. To pokazuje, że ścieżka, którą obrałem, czyli promocja basketu we wszystkich miastach, nawet tych, w których nie ma drużyn na najwyższym poziomie, jest słuszna.
Położona w Trójmieście Ergo Arena stała się domem polskiego basketu?