Zadłużenie najemców mieszkań komunalnych to duży problem dla samorządów. Zobowiązania idą w miliardy złotych, a rekordziści zalegają z setkami tysięcy. Nic dziwnego, że miasta szukają sposobów na wyjście z tej sytuacji.
We Wrocławiu zadłużenie lokatorów sięga ok. 700 mln zł. Władze miasta przygotowały dla nich abolicję, pierwszą od 19 lat, którą niedawno przyjęli radni. – Adresatami uchwały są mieszkańcy, najemcy, dzierżawcy, a także osoby korzystające z nieruchomości gminnych bez tytułu prawnego, które nie mogą wyrwać się ze spirali wieloletniego zadłużenia – tłumaczy Arkadiusz Filipowski, rzecznik wrocławskiego ratusza. Urzędnicy przygotowali pięć wariantów oddłużenia. Najprostszy polega na tym, że dłużnik odda mieszkanie, a dzięki temu umorzone zostaną wszystkie jego długi i odsetki od nich. Ale w tej sytuacji lokator sam musi sobie znaleźć nowy dach nad głową. Połowa zadłużenia zostanie darowana przez miasto, jeśli lokator zamieni swoje komunalne mieszkanie na mniejsze. Pozostałe zaległości może dalej „restrukturyzować" za pomocą jednego z trzech pozostałych wariantów. Zakładają one częściowe umorzenie zaległych długów i odsetek, jeśli w określonym czasie lokator spłaci część zadłużenia.
Nowe przepisy mają wejść w życie od lipca, a program ma działać przez rok. Ważnym wariantem wspierającym jest również plan utworzenia spółdzielni miejskiej. – Osoby, które się do niej zgłoszą, zyskają możliwość odpracowania długów, otrzymując jednocześnie pobory. Na normalnych umowach o pracę – precyzuje Marcin Kieżyński, dyrektor Wydziału Zarządzania Należnościami. – Po pozbyciu się całości zadłużenia będzie można wykupić lokal na własność.
Wrocławscy urzędnicy szacują, że abolicja obejmie nawet 18 tys. mieszkańców.
Problem olbrzymiego zadłużenia lokatorów komunalnych istnieje też w innych dużych miastach. W Krakowie na koniec 2018 r. wynosiło ono prawie 243 mln zł, w Warszawie – 203 mln zł, a w Gdańsku – 150 mln zł. – Liczba osób zadłużonych to niemal 12 tys. – wylicza Alicja Bittner z gdańskiego ratusza.