Wstępny termin przedterminowych wyborów w gminie Kleszczów został określony na 7 lipca. Wtedy w końcu rozwiąże się nietypowa sytuacja, w której wójt jest tylko pełniącym funkcję, którą nadał mu premier.
Historia zaczęła się w maju 2011 r. Prokuratura zatrzymała ówczesną panią wójt Kazimierę Tarkowską, dopatrując się nieprawidłowości w postępowaniu pani wójt i jej rodziny. W latach 2002–2005 syn Tarkowskiej, który jest z wykształcenia leśnikiem, kupił kilka działek rolnych m.in. pod nasady leśne w miejscowości Łuszczanowice. Transakcje odbywały się po obowiązujących wówczas cenach rynkowych, które dziś wydają się niskie (np. 1,2 zł za metr kwadratowy). W kolejnych latach przeznaczenie tych gruntów zmieniło się na budowlane, w 2008 r. urząd gminy zaczął zaś od właścicieli, także rodziny wójtowej, odkupywać działki, by potem wystawiać je w przetargach na sprzedaż. Tym razem cena wynosiła 35 zł. Obecnie to ponad 50 zł/mkw.
Pierwotnie prokuratura zarzuciła pani wójt m.in. wykorzystanie niejawnych informacji o zmianach w planie zagospodarowania przestrzennego, czym miała doprowadzić do uzyskania korzyści majątkowej. Na tej podstawie zastosowano środki zapobiegawcze – najpierw areszt, a następnie zakaz pełnienia funkcji wójta.
Po prawie dwóch latach prokuratura zmieniła oskarżenia, stawiając ostatecznie Tarkowskiej zarzut o podjęciu decyzji o zmianie przeznaczenia terenów, które uprzednio kupiła jej rodzina i doprowadzenie do wykupu tych terenów przez gminę. – Mówiąc w skrócie, ówczesna pani wójt wykorzystywała swoją wiedzę oraz możliwości do takiego kształtowania decyzji podejmowanych przez samorząd, by były one korzystne dla niej i jej rodziny – mówi Witold Błaszczyk, prokurator Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
– Te pierwotne oskarżenia, jak i obecne są bezpodstawne – replikuje adwokat Tomasz Konopka, reprezentujący Kazimierę Tarkowską. Mecenas Konopka twierdzi, że Kazimiera Tarkowska nie popełniła żadnego przestępstwa i jest przekonany, że taką opinię podzieli sąd. – Zwracając przygotowany przez prokuraturę akt oskarżenia sąd w uzasadnieniu postanowienia z dnia 12 marca 2013 r. stwierdził m.in., że z akt sprawy wynika, iż w momencie wykupu działek od pokrzywdzonych, na planie zagospodarowania przestrzennego nie było jeszcze takich zmian, wskutek których z pewnością można byłoby stwierdzić, że działki te wykupi gmina. W chwili zawarcia umów kupna-sprzedaży poszczególnych działek nikt tych działek nie chciał kupić i Wojciech Tarkowski (syn) zapłacił wówczas obowiązującą cenę za metr ziemi. Sąd stwierdził również szereg innych braków, choćby brak wskazania domniemanych szkód, jakie przyniosły działania oskarżonej, brak wskazania konkretnie jaki interes publiczny został narażony na szkodę, na czym w ogóle miałaby polegać szkoda itp. Ponadto procedura uchwalania planu przestrzennego zagospodarowania jest jawna, wieloetapowa, uczestniczy w niej wiele podmiotów (samorządowe i państwowe władze), podlega kontroli sądów administracyjnych, a ostatecznie plan uchwala rada gminy, a nie wójt, który jest organem wykonawczym rady – dodaje.