Było to ostatnie w Europie regularne połączenie kolejowe z użyciem trakcji parowej. Gdyby Julian Tuwim doczekał naszych czasów, nie napisałby już: „To para, co z kotła rurami do tłoków, A tłoki kołami ruszają z dwóch boków".
A jednak ludzie kochają parowozy, a najbardziej w Wielkopolsce. Wielkopolska Gnieźnieńska Kolej Wąskotorowa poinformowała, że w 2016 r. parowóz wróci na szlak. Będzie to parowóz Px48-1919, który ostatni raz wyjechał na tory przed rokiem, wtedy lokomotywę wygaszono. Ale wkrótce rozpocznie się jej remont – naprawa główna kotła, którą należy wykonywać co sześć lat. Na taki remont potrzeba 300 tys. zł. Prawie połowę tej sumy już uzyskano ze sprzedaży drugiego gnieźnieńskiego parowozu – Px48-1875 – stanie on we Wrześni jako pomnik upamiętniający Wrześnieńską Kolej Wąskotorową. Chrzanowski Fablok zbudował 101 takich maszyn w latach 1948–1955. Do szerokotorowych parowozów Wielkopolska też odnosi się z estymą. W parowozowni w Wolsztynie, działającej już 104 lata, jest 30 lokomotyw, wiele z nich nadal sprawnych (gdy parowóz ma tylko po jednym świecącym świetle z przodu i z tyłu, nie oznacza to, że popsuły się żarówki i brak nowych na wymianę, to znak, że wykonuje jazdę manewrową).