Hasło „Biegnij Warszawo" towarzyszy na stałe jesiennemu startowi na dystansie 10 km po ulicach Śródmieścia i Mokotowa od 2009 roku. Warszawiacy pamiętają, że początek tej tradycji dały wcześniejsze podobne imprezy – przede wszystkim inauguracyjny Run Warsaw na dystansie 5 km z 2005 roku, że stolica łączyła pasję tysięcy biegaczy z imprezami na całym świecie (akcja „Human Race"), że swoje dla rozbiegania rodaków zrobiły też inne stołeczne biegi na wielu dystansach, od lokalnych przebieżek po głośne maratony.
„Biegnij Warszawo" z „Rzeczpospolitą". Czytaj specjalne wydanie „Życia Regionów".
„Biegnij Warszawo" wyróżnia wśród nich proste założenie – to najbardziej wartościowy start dla tych, którzy dopiero rozpoczęli przygodę z bieganiem, ale już potrafią postawić sobie pierwsze ważne cele. Może jeszcze nie na wyczynową miarę, ale po to, by spełnić osobiste ambicje, potwierdzić sens wykonanej pracy, poczuć dumę z nowego rekordu, pokazać się w innej, ciekawej roli rodzinie i przyjaciołom.
Start w stolicy kraju, na certyfikowanej przez Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) i Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) trasie, z nowoczesną obsługą pomiarową, ochroną medyczną i opieką organizacyjną, w licznej grupie takich samych pozytywnie zakręconych osób, plus piękny medal dla każdego na mecie – to wszystko dodatkowo zachęca, by pobiec i się sprawdzić. W tym roku na ulicy Czerniakowskiej było więc znów tłumnie i fioletowo (jednolity kolor kolumny biegowej – co roku inny – to jeden ze znanych wyróżników warszawskiego biegu). Koszulka każdego uczestnika miała cytrynowo-żółte logo i pod nim ważny napis: „Wszyscy jesteśmy zwycięzcami". W tym biegu to była najbardziej trafna definicja – kto dobiegł, wygrał, choć oczywiście byli też zwycięzcy oficjalni.