Co więcej, polskie rozwiązania technologiczne, takie jak nowoczesne kotły wysokolasowe, pompy ciepła, a w przyszłości może samochody elektryczne czy polski system monitorowania jakości powietrza, mogą być polskimi towarami eksportowymi w ramach dyplomacji ekonomicznej.
Zwłaszcza, że Polska w skali globu nie jest pariasem. Osiem krajów z najwyższym zanieczyszczeniem powietrza to Arabia Saudyjska, Katar, Egipt, Bangladesz, Kuwejt, Kamerun, Niger czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Polska ze swoim wysokim zanieczyszczeniem powietrza jest na pozycji 73, tyle że w gronie krajów UE jesteśmy numerem jeden. Namawiam polski rząd do przekucia porażki w sukces. Jest to możliwe.
Bywa jednak, że także Londyn, Mediolan czy Paryż są porównywane do Pekinu…
Należy zwrócić uwagę na fakt, iż zanieczyszczenia w miastach europejskich Europy Zachodniej osiągają niższe poziomy niż w Polsce. Według niedawno opublikowanych danych Światowej Organizacji Zdrowia na 50 miast o najwyższym stężeniu pyłu zawieszonego PM2,5 aż 33 znajdują się w Polsce. Stężenia w takich miastach jak Londyn, Berlin czy Paryż są kilkukrotnie niższe. Podobnie wygląda sytuacja z silnie rakotwórczą substancją benzo(a)pirenem. W wymienionych wcześniej miastach stężenia są dużo poniżej normy, natomiast w Polsce często jest ona przekroczona o kilkaset procent, a w niektórych miejscowościach - nawet 1000-krotnie.
Przykładowo, w Nowym Sączu stężenie silnie rakotwórczego benzo(a)pirenu wynosi 11,9, w Zakopanem jest to 8,9, w Zabrzu - 8,1, w Krakowie – 7,3, w Katowicach – 6, a we Wrocławiu – 3,9. Tymczasem w Berlinie to 0,4, w Paryżu - 0,24, w Londynie – 0,21, w Mediolanie – 0,17, a w Barcelonie – 0,15.
Jak widać dzieli nas od Europy zachodniej przepaść. Skala problemu jest w Polsce o wiele poważniejsza i nie można jej dalej bagatelizować.
Sytuacja w Pekinie jest równie poważna, a często nawet poważniejsza. Dla porównania w pierwszy piątek lutego jakość powietrza według Air Quality Index, uniwersalnie stosowanego do informowanie o jakości powietrza, wynosi dla Pekinu ok. 344. Dla porównania dla Krakowa było ok. 195, dla Paryża - ok. 29, dla Berlina - ok. 119, natomiast dla Londynu - ok. 46.
Jakimi narzędziami miasta walczą ze smogiem i czy są one skuteczne?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zastanowić się co stanowi dominujące źródło zanieczyszczeń w danej lokalizacji. Dla przykładu w Krakowie głównym źródłem zanieczyszczeń jest niska emisja, natomiast w Warszawie ok. 68 proc. smogu pochodzi z transportu. Dlatego w Krakowie kluczowe jest rozporządzenie regulujące standardy emisyjne kotłów węglowych, rozporządzenie dotyczące paliw stałych, a także zakaz palenia niskiej jakości węglem i wymiana nieefektywnych kotłów węglowych.
Z kolei Warszawa powinna inwestować w programy promujące elektryczne samochody, rowery, ekologiczną komunikację publiczną i zrównoważoną urbanistykę. Oba miasta muszą stawiać na rozbudowę sieci ciepłowniczej, oraz znaczne zwiększenie powierzchni terenów zielonych, w szczególności parków czy skwerów w centrum miasta.
W europejskich miastach polityki zmierzające do podnoszenia jakości powietrza rozwija się od kilkudziesięciu lat. Powstaje niezbędna infrastruktura, są wdrażane ambitne plany. Przykładem są choćby autostrady rowerowych w Kopenhadze czy Amsterdamie czy przywileje dla właścicieli samochodów elektrycznych.
Jednak także włodarze polskich miast podejmują coraz ciekawsze działania. Aktywnie działają na rzecz upowszechnienia komunikacji miejskiej, rozbudowy ścieżek rowerowych czy ułatwienia dla właścicieli samochodów elektrycznych. Sceptycy powiedzą, że ich produkcja nie jest bezemisyjna, a pobierany prąd pochodzi z polskich elektrowni węglowych. Tyle tylko, że przemysł odpowiada za 6 proc. polskiego smogu, a stare samochody, często z wyciętymi katalizatorami, to w Warszawie 68-proc. udział w niskiej jakości powietrza. Trzeba tutaj szukać kompromisu i inwestować w innowacje. Trend europejski jest wyraźny i czeka nas rewolucja na rynku samochodów elektrycznych. PPolska powinna się w ten trend wpisać. Tymczasem w pierwszym kwartale 2016 roku zarejestrowano w Polsce 107 aut elektrycznych oraz hybrydowych typu plug-in. Stanowi to zaledwie 0,29 proc. wszystkich aut tego typu zarejestrowanych w tym czasie w Unii Europejskiej.
Chcąc poprawić jakość powietrza w miastach pochodzącą z transportu można również promować ideę car-sharing, czyli dzielenie się możliwością korzystania z samochodu. Zauważmy, iż w Polsce większość osób przemieszcza się w samochodzie w pojedynkę. Możliwość wspólnego podróżowania pozwala nie tylko zmniejszyć ruch na ulicach, ale także ilość emitowanych zanieczyszczeń. Tyle, że najpierw trzeba zmienić mentalność Polaków.
Rozwiązaniem mogłoby być także wprowadzenie dodatkowych opłat za wjazd do centrum miasta w określonych okresach. Jest to jednak model, który - jak pokazał przykład Londynu czy Sztokholmu - sprawdza się jedynie wtedy, kiedy transport publiczny jest wysokiej jakości i działa bez zarzutu oraz kiedy za podejmowanymi krokami podążają akcje informacyjne uświadamiające mieszkańcom jaki wpływ na ich zdrowie i życie ma zanieczyszczenie powietrza.
Czy jakieś systemowe rozwiązania tam zastosowane, o których u nas jednak jeszcze nie pomyślano?
Oczywiście. W sektorze przemysłowym zwiększa się wydajność elektrowni oraz modernizuje się system przesyłu ciepła i energii, w budownictwie efektywność energetyczną budynków oraz wykorzystywanie w ogrzewaniu przyjaznych dla środowiska rozwiązań. Dla przykładu w Wiedniu zakazano korzystania z węgla. Władze Wiednia finansują też rozwiązania ograniczające emisje spalin z autobusów i taksówek, a w Berlinie - także z pojazdów szkolnych.
Nie bez znaczenia jest także promocja korzystania z rowerów i rozwijanie ścieżek rowerowych oraz edukacja kierowców jak zachowywać się na drodze uważając na rowerzystów. Z pewnością ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie stref niskiej emisji, stref ekologicznych czy ustanowienie niskiego limitu na autostradach miejskich.
Działania, które należałoby podjąć można mnożyć. Dotyczą one także kampanii społecznych czy wpływu niskiej jakości powietrza na rolnictwo i jakość oraz bezpieczeństwo żywności. Z pewnością rosnąca świadomość siłą rzeczy wpływa w sposób pozytywny na decydentów i jakość podejmowanych decyzji. Mamy nadzieję, iż publiczna debata na temat problematyki jakości powietrza, wymiana wiedzy przez ekspertów, również międzynarodowych, przyczyni się do podejmowanie odważniejszych kroków ze strony administracji rządowej i samorządowej dla naszego wspólnego dobra.