Rz: Jakiej muzyki słucha się na sali operacyjnej?
Piotr Chłosta: Takiej, która nie przeszkadza. Skoczny pop jest tak samo dobry jak Vivaldi albo Wagner. Osobiście bardzo lubię uwerturę z „Tannhausera", w której, jak mawiał Liszt, „latają talerze".
Swoją muzykę zostawia an pewnie do samochodu. Ostre brzmienia EndoPower nie pasują mi do precyzyjnej chirurgii endoskopowej.
Niekoniecznie. Mimo że chirurgia urologiczna jest czysta i precyzyjna, a jeden z ojców współczesnej medycyny Galen nazwał nerkę eleganckim trzewiem, potrafiłbym operować przy naszych kawałkach czy przy AC/DC. Nie wiem jednak, jak inni. A najważniejsze jest, by muzyka na sali operacyjnej pasowała wszystkim – od chirurga po pielęgniarkę anestezjologiczną. Nie każdy musi lubić ostry rock, inspirowany m.in. moim ulubionym Judas Priest.
EndoPower dobrze się za to słucha na kongresach.