Zarówno pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, jak i ratownicy TOPR mówią zgodnie: w tym roku sezon zimowy przebiegał wyjątkowo spokojnie. – Co prawda może to być chwaleniem dnia przed zachodem słońca, bo sezon zimowy trwa u nas do połowy maja, ale na ten moment widzimy w statystykach, że w porównaniu z ubiegłym rokiem było mniej wypadków śmiertelnych – mówi Jan Krzysztof, naczelnik straży ratunkowej TOPR.
Według statystyk od początku grudnia 2016 r. do 3 marca 2017 r. w polskich górach zginęły cztery osoby. W analogicznym okresie poprzedniego roku było dziesięć ofiar śmiertelnych.
Mniej było także osób ratowanych przez TOPR. W tym roku pomocy ratowników potrzebowało 138 osób (głównie uprawiających turystykę pieszą). Rok wcześniej były to 153 osoby. Rzadziej także korzystano z pomocy śmigłowca – tylko w 28 przypadkach. Rok wcześniej śmigłowiec wyleciał z bazy 37 razy.
Ratownicy tatrzańskiego pogotowia przede wszystkim pomogli poszkodowanym ewakuować się z miejsca zdarzenia. W 106 przypadkach turystom udzielono wsparcia psychicznego.
– Nie chciałbym jednak sprawiać wrażenia, że nic się nie działo. Statystyki TOPR nie obejmują wypadków na stokach narciarskich, których w sezonie zimowym jest sporo – zastrzega Jan Krzysztof.