– Klub mój widzę wielosekcyjny – może powiedzieć prezes Dariusz Mioduski, który na żywo, w Gliwicach, oglądał decydujący o awansie mecz. Już nie tylko piłkarze będą grali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Od nowego sezonu dołączą koszykarze, którzy w finale 1. ligi pokonali GTK Gliwice i wykonali plan, jakim był powrót do Polskiej Ligi Koszykówki. Wprawdzie udało się go wykonać z rocznym opóźnieniem, bo na 100-lecie warszawskiego klubu lepsze okazało się Miasto Szkła Krosno, ale dla stołecznych kibiców najważniejsze jest, że wreszcie się udało.
Dawne czasy
Koszykówka w Legii ma bogate tradycje, ale ostatnie mistrzostwo Polski to rok 1969. Były i Puchary Polski, ale ostatni w 1970 roku. Hala Legii tętniła życiem i była miejscem, gdzie spotykały się gwiazdy sportu i estrady. Bywał na meczach koszykarskich Kazimierz Deyna, bywał Bohdan Łazuka. Kibicem koszykarskiej Legii był też Wojciech Gąssowski, który regularnie pojawia się na trybunach przy Łazienkowskiej, ale zapowiada też, że od przyszłego sezonu wróci na mecze koszykarskiej Legii. W 1962 roku do Warszawy z koszykarskim Realem Madryt przyjechał nawet legendarny prezes Santiago Bernabeu.
Piłkarscy kibice
Kto wie, może znowu będzie jak kiedyś, bo koszykarzy wspierają też piłkarze. Na meczach decydujących o awansie do ekstraklasy pojawili się m.in. Jakub Rzeźniczak, Vadis Odjidja-Ofoe, Dominik Nagy czy Miroslav Radović. Wielkim kibicem koszykówki jest też Aleksandar Vuković.
– Kuba Rzeźniczak bardzo mocno przeżywał spotkania z GTK Gliwice, ale najlepiej czują koszykówkę nasi piłkarze z Bałkanów: Rado i Vuko. Oni się w tym doskonale odnajdują, bo przypomina im to Partizana, gdzie koszykówka jest bardzo mocna – mówi członek zarządu Legii Warszawa Jarosław Jankowski.
Prezes koszykarskiej Legii Robert Chabelski dodaje, że Radovicia zna już od wielu lat i kiedy spotykał się z nim w serbskich restauracjach, to wielokrotnie był świadkiem, jak goście oglądali koszykówkę. Vuković wziął udział w charytatywnym meczu gwiazd, rozegranym dla fundacji dawców szpiku DKMS i przyznawał, że w Partizanie koszykówka jest nawet silniejsza niż sekcja piłkarska. Na parkiecie też radził sobie przyzwoicie.