Powiem nawet – na własne życzenie. I nie świadczy to raczej o mojej głupocie. Myślę bowiem, że prawdziwy dziennikarz powinien być blisko życia. I blisko ludzi. Pisanie o teatrze, czym zajmuję się przede wszystkim, jest jednak zajęciem elitarnym. I czasem ma się wrażenie, że traci się kontakt z rzeczywistością. Więc taki pobyt w zakładzie karnym byłby czymś, co człowieka szybko ściągałoby na ziemię.
Więc ja, zamiast wywiadów z oszustami, psychopatycznymi mordercami, którzy stawiani przed kamerą udają istoty zagubione, sympatyczne i przede wszystkim niewinne, postanowiłem sam doświadczyć żywota więźnia.