Co z tego, że flotu do pieców nie można kupić oficjalnie na rynku, skoro zostało go dużo po ubiegłym sezonie, a niektóre firmy mają całkiem spory zapas tego zabójczego paliwa i... kolejkę klientów. Do tego wymiana kopciuchów jest rozłożona na lata. Cuda jak zwykle zdarzają się tylko w bajkach.
Ci, którzy nadal przekonują, że węgiel do pieców jest dobry, bo tani, zapraszam zimą np. w austriackie Alpy. Miejscowości leżą w dolinach wysokich gór, ale tak czystego powietrza, nawet przy bezwietrznej pogodzie, jak tam nie ma nigdzie. Tyrolczycy ogrzewają domy głównie gazem i ekologicznymi kominkami na drewno. Austriacy są bogatsi? To propagandowy mit. Tyrolczycy żyją z turystów i wiedzą, że nikt nie przyjechałby do nich chodzić po górach, jeździć na nartach, gdyby stoki spowijał duszący, kwaśny smog. Inaczej jest w Beskidach czy Tatrach, gdzie węgiel, a nierzadko śmieci są głównym paliwem do ogrzania domu. Argument? Jak zwykle ekonomiczny.
Wstrząsem dla płuc i prowęglowych argumentów jest powrót z Alp. Na pięknej A1 z Czech do Polski kierowców wita sina ściana smogu z domów zagłębia wodzisławsko-rybnickiego. Uchwała antysmogowa jest, mułów kupić legalnie nie można, tylko smog wciąż ma się dobrze. Ekonomia po raz kolejny niestety wygrywa ze zdrowiem i zdrowym rozsądkiem.