Istnieją od 2010 roku. Jak sami o sobie piszą, „tworzą grupę osób o odmiennych zainteresowaniach i specjalizujących się w różnych dziedzinach". Grupę młodą – ludzi dwudziesto-, trzydziestoparoletnich. Znajdziemy wśród nich „zapalonych kibiców piłkarskich, muzycznych geeków, znawców świata popkultury oraz fanów fantastyki w każdym kształcie i rozmiarze". Połączyło ich „zamiłowanie do książek i marzenie o dzieleniu się z innymi prawdziwie wybitnymi tytułami".
Więcej niż...
Zaczynali od pozycji związanych z Barceloną: autobiografii Andresa Iniesty i Xaviego. Dziś mają nawet własną księgarnię LaBotiga, a że nie ukrywają swoich sympatii (dwóch z trzech założycieli jest wielkimi fanami Katalończyków), jej motto brzmi „Więcej niż książka" – niczym bliskie sercu każdego kibica Barcy „Więcej niż klub".
Piotr Stokłosa, odpowiedzialny za kontakty z mediami, to znany w środowisku bloger. – Blog założyłem w 2012 roku, w ramach zaliczenia na studiach dziennikarskich w Opolu. Pomyślałem: o czym tu pisać, jak nie o książkach sportowych? Na początku prowadziłem go hobbystycznie. Zgłosiłem się do paru wydawnictw z pytaniem, czy byłyby zainteresowane współpracą i podsyłaniem mi nowości do recenzji. Tak nawiązałem kontakt z SQN. Potem przyjechałem na kolejne studia do Krakowa (zarządzanie w sporcie na Uniwersytecie Jagiellońskim – przyp. red.) i już tu zostałem – opowiada „Rzeczpospolitej".
W książkach sportowych zakochał się, gdy miał 11 lat. Pierwszą z nich otrzymał od rodziców. To był „Futbol na tak" Jerzego Engela. Zrozumiał, że czytanie to interesujący sposób na spędzenie wolnego czasu. Kolekcja powiększała się z roku na rok, dziś w jego domowej biblioteczce znajduje się ponad 600 pozycji. – Od kiedy dostaję książki od wydawnictw, mogę się skupić na wyszukiwaniu białych kruków na aukcjach internetowych i w antykwariatach. Ostatnio udało mi się nabyć „Wspomnienia sportowe" Rudolfa Wacka z 1947 roku, w całkiem dobrym stanie – mówi.
Z zagranicy książek nie sprowadza prawie wcale, bo tych polskich jest wystarczająco dużo. – Musiałbym kupić osobne mieszkanie, a po drodze pewnie bym zbankrutował – żartuje.