Od przyszłego roku fani wypraw na dwóch kółkach będą mogli zwiedzać Polskę wschodnią, nie zsiadając z roweru. Do przebycia będzie aż 2 tys. kilometrów. Polska Green Velo będzie jedną z najdłuższych tras rowerowych w Europie – łączy aż pięć województw Polski wschodniej. Będzie nią można przejechać znad Zalewu Wiślanego, przez Warmię i Mazury i Podlasie, aż na Lubelszczyznę, Kielecczyznę, kończąc na Podkarpaciu. – To jedyny taki szlak w Europie, z wieloma ciekawymi punktami na mapie, które warto zobaczyć, także u nas. Liczymy na rozwój turystyki w regionie oraz naszej gminie, a co za tym idzie, rozwoju przedsiębiorczości - mówi „Rzeczpospolitej" Ireneusz Stefański, burmistrz Leżajska.
Duże oczekiwania
Całe Podkarpacie wiąże ogromne nadzieje z Green Velo. Długość trasy przebiegającej przez województwo podkarpackie wynosi aż 458 km i przebiega przez 12 powiatów: lubaczowski, jarosławski, przemyski, miasto Przemyśl, brzozowski, rzeszowski, miasto Rzeszów, łańcucki, leżajski, niżański, stalowowolski i tarnobrzeski. Właśnie kończy się budowa tzw. łącznika niżańskiego, który będzie zapętlał szlak na granicy województwa podkarpackiego i lubelskiego – połączy szlak w powiecie niżańskim i biłgorajskim. Na trasie wybudowano aż 50 miejsc obsługi rowerzystów (tzw. MOR-ów) – to wydzielone, zadaszone miejsce do odpoczynku z ławkami i stołem.
Green Velo na Podkarpaciu rozpoczyna się od granicy z województwem lubelskim w miejscowości Podlesina (gmina Narol), biegnie przez Horyniec-Zdrój, Przemyśl, Dynów, Rzeszów, Łańcut, Leżajsk, Ulanów do granicy z województwem świętokrzyskim w miejscowości Trześń (gmina Gorzyce).
Od głównej trasy odchodzą „odnogi" – to łączniki i pętle, które będą prowadzić rowerzystów do miejsc atrakcyjnych turystycznie i węzłów komunikacyjnych. Zaplanowane zostały tam, gdzie nie było możliwości poprowadzenia trasy głównej, np. na Podkarpaciu do dworca kolejowego w Rzeszowie.
Wiele gmin z Podkarpacia jest zawiedzionych, że nie znalazło się na trasie Green Velo. – Wnioskowałem, by trasa biegła także przez Krosno i stąd do dwóch uzdrowisk – Rymanowa i Iwonicza-Zdrój, bo to bardzo podniosłoby atrakcyjność szlaku, ale otrzymałem odpowiedź, że są tu zbyt duże wzniesienia terenu – mówi z nieukrywanym żalem Tomasz Soliński, wiceprezydent Krosna. Jak podkreśla, władze gminy nie chcą odpuścić. – Liczymy na to, że trasa szlaku będzie się rozwijać, że będą do niego dołączone inne atrakcyjne miejsca, w tym Krosno i uzdrowiska.