Najnowsze dziecko gdańskiej stoczni to katamarany z linii sunreef supreme. Prace projektowe trwały przez cały 2015 rok, a ich pierwsze efekty będzie można podziwiać w kwietniu podczas targów w Singapurze. – Pierwszym katamaranem z tej linii, który pokażemy na wodzie, będzie Sunreef Supreme 68, jacht żaglowy o długości 22 m i niezwykłej powierzchni 300 mkw. – mówi Karolina Paszkiewicz, szefowa marketingu Sunreef.
Nowa konstrukcja – zdaniem konstruktorów – może odznacza się wyjątkowym stosunkiem powierzchni w stosunku do długości jachtu.
– Udało nam się uzyskać powierzchnię superjachtu. Mamy 300 mkw. na jednostce poniżej 24 m – podkreśla Paszkiewicz. – Jako jedyni w tej klasie zrobiliśmy garaż na rufie, który pomieści zarówno pontony, jet ski, jak również sprzęt do nurkowania i żagle. Katamaran wzbudza już spore zainteresowanie. Na tyle, że zamówienie złożyło już pięciu klientów, a stocznia liczy na trzech kolejnych, tak by jeszcze w tym roku wypuścić osiem jednostek.
Zaczęło się od rejsu po zalewie
Supreme to nie pierwsza nowatorska linia katamaranów Sunreef. Choć stocznia istnieje stosunkowo krótko, bo 16 lat, to zdążyła już mocno zamieszać na światowym rynku.
Jej założycielem jest Francuz Francis Lapp. Co ciekawe, swoją działalność zaczął od zupełnie innej branży – przemysłu elektrycznego. W rodzinnej Francji produkował szafy elektryczne dla wielkich fabryk. Do Polski przyjechał w 1992 roku na rajd samochodowy, a dwa tygodnie po nim wrócił i przeniósł do Warszawy swój biznes. I pewnie nic by go nie związało z jachtingiem, gdyby nie rejs sportowym katamaranem po Zalewie Zegrzyńskim. Po tej przygodzie szybko kupił swój pierwszy katamaran i uruchomił biuro podróży specjalizujące się w organizacji rejsów na Oceanie Indyjskim. Gdy jednak jego klienci zaczęli szukać większych katamaranów, doszedł do wniosku, że takich jachtów po prostu nie ma. I kiedy poznany na Madagaskarze przyjaciel poradził mu, by otworzył stocznię w Gdańsku, tak też zrobił. – Tutaj są doskonałe warunki do budowania najwyższej klasy jachtów, wspaniali rzemieślnicy i inżynierowie, dostęp do dróg wodnych, no i ludzie, którzy dzielą moją pasję – mówi „Rzeczpospolitej" Francis Lapp. – Szczerze kocham to miasto – dodaje.