Nie mają złudzeń co do sytuacji na rynku węgla borykającego się z niskimi cenami i wysoką nadpodażą. – Dosypanie pieniędzy do palącego się ogniska nie ugasi pożaru. Za spisanymi deklaracjami muszą iść działania o fundamentalnym charakterze – mówią bez ogródek.
Uratowane miejsca pracy
Niektórzy jednak wierzą, że PGG może być nowym otwarciem dla Śląska. – Sukcesem jest fakt, że prawdopodobnie na jakiś czas uratowano kilkadziesiąt tysięcy lub – jak mówią inni – nawet 100 tys. miejsc pracy – wskazuje Mariusz Wakuła, przewodniczący ZZ Kadra. – Przykłady PG Silesia czy Węglokoksu Kraj wskazują, że zmiana struktury właścicielskiej i podejścia do zarządzania może sprawić, iż będzie możliwość wydobywania węgla przez kolejne 30–50 lat – dodaje Wakuła.
Ale to właśnie reprezentowany przez niego związek sprzeciwiał się początkowo podpisaniu porozumienia zarządu KW i PGG ze stroną społeczną. W jego ramach górnicy zrezygnowali w tym i przyszłym roku z jednego z elementów swojej pensji, tzw. czternastki, stanowiącego ok. 8–10 proc. ich rocznego wynagrodzenia. Na odejścia na górnicze urlopy zgodziło się zaś ok. 4 tys. pracowników z 32,5-tysięcznej załogi KW. Wstępnie rząd zakładał większe oszczędności, bo chciał także zamrożenia wypłat za deputat węglowy i barbórki. Jak szacował lider Sierpnia '80 Bogusław Ziętek, mówiło się o cięciu pensji rzędu 1700–2000 zł miesięcznie, a ostatecznie stanęło na 500–600 zł miesięcznie średnio na pracownika.
– Oszczędności uzyskane dzięki odejściom górników i zamrożeniu czternastki w rzeczywistości będą wyższe niż te zakładane przy cięciu wszystkich dodatków do pensji – twierdzi osoba znająca sprawę. Ale nie ujawnia kwot. Działacze szacują je na 0,5 mld zł rocznie, uwzględniając nie tylko oszczędności pracownicze, ale także strukturalne.
Chodzi o zespalanie 11 kopalń i czterech zakładów wniesionych przez KW do PGG. Od 1 lipca pozostanie pięć kopalń, z czego tylko Bolesław Śmiały (jedna z trzech przynoszących zyski w KW) oraz Sośnica (najbardziej deficytowa) będą funkcjonować samodzielnie. – Ten zapis porozumienia budzi wątpliwości. De facto może być początkiem końca istnienia górnictwa w tej części świata – obawia się Wakuła. Jest przekonany, że łączenie zakładów oznacza masowe odejścia ludzi. – To nie będzie 4 tys., ale nawet 10 tys. Kopalnie się zamkną z powodu braku rąk do pracy – tłumaczy lider Kadry. Dlatego związek był początkowo przeciwnikiem porozumienia. Ostatecznie jednak podpisał dokumenty.