W miejscowości na północy Wielkopolski trwa wielkie malowanie. Wiele budynków miasteczka o unikatowym, średniowiecznym układzie urbanistycznym, od lat nie widziało pędzla i farby. W tym roku zobaczyły. Farby, które pozwolą na odnowienie kilku tysięcy metrów kwadratowych łobżenickich elewacji, przekazali ich producenci z Niemiec. Nieodpłatnie. Poprosił o to burmistrz.
- O tym, by ruszyć sprawę remontów, myślałem zanim zostałem burmistrzem. Moim celem jest zmiana wizerunku zaniedbanego dotąd miasta. Pomimo niewielkiego budżetu i tego, że indywidualni właściciele posesji często nie należą do najbogatszych. Dlatego zwróciłem się do producentów z zagranicy o zasponsorowanie farby. Do firm polskich nie uderzałem, bo wiem, że o pozytywny odzew byłoby trudniej - tłumaczy Piotr Łosoś, burmistrz Łobżenicy.
Burmistrz jest przekonany, że dobry wizerunek to podstawa przy promocji Łobżenicy, która chce stawiać przede wszystkim na turystykę. Miasteczko, będące sercem Krajny, nazywano kiedyś „Małym Gdańskiem", a na terenie gminy leży m.in. najstarsze w Polsce Sanktuarium Maryjne w Górce Klasztornej. A jak tu mówić o dobrym wizerunku przy odrapanych elewacjach?
Na pierwszy ogień poszły budynki komunalne, które odnawiane są przez wyłonione w przetargach firmy. Przeważają stonowane, ciepłe kolory, a tam gdzie trzeba prace prowadzone są zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków.
Ale z farby, która dotarła na adres Urzędu Miejskiego Gminy Łobżenica, korzystają nie tylko budynki należące do gminy. Spora partia trafiła do prywatnych właścicieli posesji. - Gmina nie może pomagać mieszkańcom bezpośrednio, więc dystrybuujemy farbę za pośrednictwem organizacji pozarządowych - wyjaśnia burmistrz.