Lasy tniemy zgodnie z planem

Jesteśmy w stanie zaspokajać popyt na drewno w sposób, jaki w niczym nie zagraża naszym lasom i przyrodzie – mówi szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Olsztynie.

Publikacja: 16.11.2016 22:00

Rz: Jest pan w Olsztynie dyrektorem od niedawna, ale nie można powiedzieć, że nie zna pan mazurskich lasów. Wcześniej pracował pan przecież po sąsiedzku – w Puszczy Piskiej, a potem w Białowieskiej. Czym różnią się lasy Warmii i Mazur od lasów reszty w kraju?

Piotr Czyżyk: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo już poszczególne nadleśnictwa się między sobą różnią – wiekiem drzew, ich składem, glebami, lokalizacją, zaludnieniem, itp., a co dopiero regiony. Gołym okiem widać, że na Warmii i Mazurach dominują lasy iglaste – najwięcej tu mamy sosny. Ale nasze lasy to też duża różnorodność: na północy dominują gatunki liściaste, przede wszystkim dąb, a na zachodzie buk. Nie trzeba też być leśnikiem, by zauważyć, że lasów jest tu więcej niż na przykład na Mazowszu, w Wielkopolsce czy najbardziej w nie ubogim regionie łódzkim. Ale nie jest to też region najbardziej zalesiony w Polsce. Lasy zajmują blisko 31 proc. powierzchni Warmii i Mazur. Jeżeli chodzi o RDLP w Olsztynie to zarządzamy 617 tys. ha lasów państwowych i nadzorujemy 100 tys. ha prywatnych, na terenie nie tylko WiM, ale też Mazowsza i Pomorza. Specyfiką regionalnych dyrekcji jest to, że ich obszar działania nie pokrywa się z powierzchnią regionów.

Dużo jeżdżę po warmińskich i mazurskich lasach rowerem i konno i mam wrażenie, że ostatnio wycina się coraz więcej drzew. Wszędzie widzę wielkie poręby, a ścięte sosny wcale nie wydają mi się w wieku rębnym – 100 lat. Czy to aby nie jest sposób rządu na zmniejszenie dziury w budżecie państwa? Czy lasy dostały rządowe polecenie, by wycinać i sprzedawać więcej drewna?

Nie ma o tym mowy, bo pozyskanie drewna jest zaplanowane na dziesięć lat do przodu w tzw. planach urządzenia lasu, które ma każde nadleśnictwo. Plany przygotowuje firma zewnętrzna, wybrana w przetargu. Każdy obywatel ma prawo do wzięcia udziału w konsultacjach przy jego powstawaniu. I tak np. w Nadleśnictwie Mrągowo obowiązujący plan kończy się w tym roku i już jest w opracowaniu nowy, na kolejną dekadę. A np. w Nadleśnictwie Jedwabno nowy plan dopiero w tym roku wystartował. W wielu nadleśnictwach plany są w połowie okresu obowiązywania. Oznacza to, że zostały podpisane przez poprzednich ministrów środowiska. Skoro jesteśmy przy pozyskaniu, to porozmawiajmy przez chwilę o świecie tu i teraz, a nie o „czystej idei". W 1990 r. Polak przeciętnie zużywał rocznie równowartość 0,4 m sześć. drewna okrągłego, a obecnie – ponad 1 m sześc. To dwuipółkrotny wzrost! A i tak do krajów zachodnich nam daleko. Cały świat stawia na ekologię i surowce odnawialne, a drewno przeżywa wielki renesans – bo to jest najbardziej naturalny, ekologiczny i w naszym kraju całkowicie odnawialny surowiec. Najważniejsze jest to, że jesteśmy w stanie zaspokajać popyt na drewno w sposób, jaki w niczym nie zagraża naszym lasom i przyrodzie. Bo przecież wycinamy ok. 60 proc. drewna, jakie przyrasta na pniu, reszta stale powiększa zasoby. Dziś są one rekordowe – piąte co do wielkości w Europie. To nie Brazylia czy Indonezja, o których słyszymy w telewizji w kontekście ginących puszcz. W Polsce przybywa lasów i drewna w nich. To surowiec całkowicie odnawialny.

Lasy Państwowe to wielka firma z wielkim zyskiem, dużymi pensjami, służbowymi leśniczówkami i innymi apanażami. Jak to wygląda w wypadku Olsztyna?

Sytuacja finansowa lasów jest stabilna. Wypracowany zysk jest taką poduszką bezpieczeństwa w wypadku klęsk żywiołowych, to pieniądze na czarną godzinę. Średnia płaca za wrzesień w olsztyńskiej dyrekcji to 5847,8 zł brutto. Praca leśnika to nie „lekkie spacerki na świeżym powietrzu", jak sądzą czasem media lub politycy. Taki człowiek odpowiada np. za wszystkie procedury związane z gospodarką leśną, za działania z zakresu hodowli, ochrony lasu, ochrony przyrody, dodatkowo często ma w zakresie obowiązków np. zajęcia edukacyjne, wypełnia wnioski o środki zewnętrzne i odpowiada za ich rozliczenie. W pracy w terenie nie ma też ścisłego rozróżnienia na „zawodowe" i „prywatne" – leśniczówka jest biurem i domem jednocześnie, odbiorcy drewna czy inne osoby dzwonią przez cały dzień, różne zdarzenia wymagają pracy i wieczorem, i nocą, w weekendy. Apanaże, o które pani pyta są mitem. Służbowe mieszkania przysługują tylko leśniczemu i nadleśniczemu, ponieważ charakter ich pracy wymaga stałej obecności w terenie, za który odpowiadają. Leśniczy i nadleśniczy płacą podatek od bezpłatnego mieszkania. Opłat za media dokonują samodzielnie.

Co daje największy zarobek?

Ponad 90 proc. naszych przychodów pochodzi ze sprzedaży drewna. Przy czym większość surowca z polskich lasów trafia do polskich firm. Ten rok jest trudniejszy, bo rynek drewna w Polsce i Europie się ochłodził, popyt jest niższy niż w zeszłym roku. Do tego na Białorusi niedawny duży huragan powalił 3 mln m sześc. drewna. Kupują je polskie firmy. Jego cena jest niższa, nawet z cłem i transportem, dlatego import tego drewna się opłaca.

Mnie w lasach Warmii i Mazur uderza nie tylko ich piękno, różnorodność, ale też tony śmieci, które co roku wyrzucają tam Polacy – mieszkańcy i przyjezdni. Nie szanujemy lasów, niszczymy je, zamieniamy w wysypiska...

Śmieci to bardzo często problem lasów prywatnych i terenów przydrożnych. W LP wygląda to trochę inaczej. Każde nadleśnictwo ma podpisaną umowę z firmą zajmująca się wywozem śmieci. Jeśli takowe się pojawiają są bardzo szybko uprzątane. RDLP w Olsztynie wydała na to w zeszłym roku 1,5 mln zł. W skali kraju co roku wydajemy na walkę ze śmieciami ok. 17 mln zł.

Jak to zmienić?

Drogą do trwałej poprawy tej sytuacji jest edukacja. W ciągu roku leśnicy z RDLP w Olsztynie przeprowadzają ponad 3 tys. różnego typu zajęć. To są lekcje w szkołach i w salach edukacyjnych nadleśnictw, konkursy, zabawy w terenie itp. W tych zajęciach bierze udział co roku ok. 240 tys. osób, od przedszkolaków po dorosłych.

Za pół wieku lasów na Warmii i Mazurach będzie mniej?

Będzie ich coraz więcej. Lasów w Polsce przybywa. Po II wojnie lasy zajmowały ok. 20 proc. obszaru Polski. Dziś to ok. 30 proc.

Rz: Jest pan w Olsztynie dyrektorem od niedawna, ale nie można powiedzieć, że nie zna pan mazurskich lasów. Wcześniej pracował pan przecież po sąsiedzku – w Puszczy Piskiej, a potem w Białowieskiej. Czym różnią się lasy Warmii i Mazur od lasów reszty w kraju?

Piotr Czyżyk: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, bo już poszczególne nadleśnictwa się między sobą różnią – wiekiem drzew, ich składem, glebami, lokalizacją, zaludnieniem, itp., a co dopiero regiony. Gołym okiem widać, że na Warmii i Mazurach dominują lasy iglaste – najwięcej tu mamy sosny. Ale nasze lasy to też duża różnorodność: na północy dominują gatunki liściaste, przede wszystkim dąb, a na zachodzie buk. Nie trzeba też być leśnikiem, by zauważyć, że lasów jest tu więcej niż na przykład na Mazowszu, w Wielkopolsce czy najbardziej w nie ubogim regionie łódzkim. Ale nie jest to też region najbardziej zalesiony w Polsce. Lasy zajmują blisko 31 proc. powierzchni Warmii i Mazur. Jeżeli chodzi o RDLP w Olsztynie to zarządzamy 617 tys. ha lasów państwowych i nadzorujemy 100 tys. ha prywatnych, na terenie nie tylko WiM, ale też Mazowsza i Pomorza. Specyfiką regionalnych dyrekcji jest to, że ich obszar działania nie pokrywa się z powierzchnią regionów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę