Lunaparki mają u nas długą tradycję, ale nigdy nie udało się w Polsce uruchomić ogromnych parków rozrywki, w których można spędzić nawet kilka dni, ciągle wykorzystując nowe atrakcje i tak nie obejrzeć czy spróbować ich wszystkich. Mowa choćby o Disneylandzie, ale nie tylko. W Europie Zachodniej choćby już dawno zrozumiano, że rodziny z dziećmi są w stanie zapłacić naprawdę sporo za rozrywkę na odpowiednim poziomie. Do tego, w miarę jak dzieci rosną, zmieniają się ich oczekiwania, zatem parki muszą odpowiadać na potrzeby zarówno najmłodszych, jak i nastolatków.
Pytanie, czy akurat teraz takie inwestycje mają sens. Lata demograficznego boomu mamy zdecydowanie za sobą i nie ma się co łudzić, aby program 500+ zmienił ten trend na stałe. Nawet jeśli liczba urodzeń trochę skoczy to na dłuższą metę zmieni się niewiele. Kto zatem będzie do tych parków chodzić? Tym bardziej że często trudno znaleźć w nich cokolwiek ponad sztampowy zestaw: karuzela z konikami, potem lody, a na koniec przejażdżka diabelskim młynem.
Do tego w Polsce niestety na niekorzyść parków pod otwartym niebem działa kapryśna pogoda. Aury nie da się przewidzieć z dziennym wyprzedzeniem, nie mówiąc już o bezsensie długoterminowego prognozowania. Tymczasem deszcz w takim miejscu skutecznie psuje humor, a parki często nie mają opcji zabaw pod dachem.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że będzie to chwilowy boom, który dość szybko przeminie. Tak jak w miastach zachłyśnięto się pewien czas temu salami zabaw z główną atrakcją w postaci basenu z kolorowymi piłeczkami. Dzisiaj są tam co najwyżej organizowane imprezy urodzinowe dla przedszkolaków, ponieważ mało osób jest na tyle zdesperowanych, aby gromadkę cztero- czy pięciolatków zaprosić do swojego domu. Poziom zniszczeń i hałasu gwarantowany, lepiej darować sobie takie atrakcje.
Jednak już wyjście do parku rozrywki nie będzie opcją dla osób chcących zorganizować ciekawe urodziny dla dziecka, na które będzie mogło zaprosić kolegów z przedszkola czy klasy. Upilnowanie gromadki dzieci w takim miejscu może być wyzwaniem ponad siły nie tylko jednego rodzica.