Rz: Ruch jest na ostatnim miejscu w tabeli ekstraklasy i scenariusz, że w przyszłym sezonie po raz pierwszy w historii w najwyższej lidze nie będzie żadnej drużyny z Górnego Śląska, jest całkiem realny.
Wojciech Kuczok: To zbyt daleko idące uogólnienie. Jeszcze jest Piast, który też walczy o utrzymanie i może spaść, ale na tę chwilę jest na bezpiecznym miejscu. No i z I ligi musiałby nie awansować GKS Katowice, który wciąż ma szanse.
Ale wyobraża pan sobie taki scenariusz?
Tak, wyobrażam sobie. Nie przychodzi mi to z wielkim trudem, wystarczy rzut oka na tabelę. Zastanawiam się jednak, czy to by cokolwiek zmieniło. Mógłbym mieć tak zwaną erekcję wisielca, czyli niech spadną, rozpadną się, może to kogoś wzruszy, może coś się w końcu zmieni, zbudują od nowa... Nie sądzę jednak, by kogokolwiek to wzruszyło. Tonacja tekstów dziennikarskich, albo paradziennikarskich o dołowaniu śląskiej piłki, to – mówiąc eufemistycznie – z trudem tłumiona schadenfreude. Jak wielki był dla niektórych zawód, że w grudniu Ruch za nieprawidłowości finansowe nie został od razu spuszczony z ekstraklasy z hukiem, tylko odjęto mu cztery punkty.
Ale ja się nie obawiam spadku Ruchu, ja się obawiam upadku. W tej sytuacji finansowej, kolejnych kredytach branych, by przedłużyć ekstraklasowy byt, to się naprawdę może rozlecieć. Powtórka z Piasta czy Polonii Bytom, które spadały o kilka klas rozgrywkowych, jest niestety możliwa. I w przypadku Ruchu niekoniecznie musi to być tak optymistyczny scenariusz jak był z Piastem: od B-klasy do wicemistrzostwa Polski.